Sojusz na nowo – SLD ma specjalny program dla regionu śląskiego

Przez ostatnie lata serce z lewej strony polskiej sceny politycznej biło jakby trochę słabiej. – Problem lewicy polega na zdolności prezentacji swojego programu. Media zdominowane są przez dwie partie, które ze sobą walczą. Stąd nie ma miejsca dla lewicy – stwierdza Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, SLD.
Śląska lewica jako pierwsza w Polsce postanowiła obudzić centralę i przekonać o swoim potencjale. – Śląsk dla nas wszystkich jest klejnotem. Jest również miejscem, z którego wychodzi wiele inspiracji dla całej Polski i ludzi w całej Polsce – mówi Ryszard Kalisz, były minister spraw wewnętrznych i administracji, SLD. Inspiracją między innymi ma być specjalny program. A w nim sposoby na zmiany m.in w edukacji, ochronie zdrowia i samorządzie. – Śląskie oferuje dobrze rozwiniętą gospodarkę, oferuje doświadczenia w budowie nowych miejsc pracy, przyciąganiu inwestorów – wyjaśnia Zbyszek Zaborowski, szef śląskiego SLD.
Podstawowymi priorytetami są przede wszystkim wzmocnienie samorządności, stworzenie warunków dla utworzenia aglomeracji Silesia, modernizacja górnictwa, ograniczenie kierunków studiów bez przyszłości. Mimo, że przewodniczący Sojuszu osobiście tych pomysłów nie mógł wysłuchać, to pewnie przyjmie je jak swoje. – W polityce musimy w końcu dążyć do polityki merytorycznej. Nie tak jak Tusk wstaje i mówi czasami bzdury – twierdzi Ryszard Kalisz.
Takich nie brak również wśród członków lewicy, ale wszyscy podkreślają, że błędy powinno się wybaczać, a rozpoznawalnych postaci na listach mieć nie zaszkodzi. Byle – tak jak w przypadku Platformy Obywatelskiej – lewicowe ikony nie zapędziły się zbyt daleko na południe. – Nie chcemy, żeby ta warszawska wojna przekładała się na Śląsk – twierdzi Kornel Pająk, SLD.
Brak przewodniczącego Grzegorza Napieralskiego z jednej strony może oznaczać, że Śląsk został zmarginalizowany. Z drugiej może to być dowód na to, że śląskie struktury mają wolną rękę. – Mam nadzieję, że SLD spokojnie sięgnie po 20% w najbliższych wyborach parlamentarnych, a przychylam się do opinii, że w 2015 jesteśmy w stanie rządzić tym krajem – zapowiada Magdalena Ogórek, SLD.
Młodych ludzi o mocnych poglądach w tej partii jest zbyt mało. – Samej partii SLD brakuje tzw. fajności, czyli czegoś co pociąga młodych ludzi. Ciągnie ich blichtr, czego SLD na Śląsku z pewnością brakuje – tłumaczy Tymoteusz Staniucha, politolog, Uniwersytet Śląski. Nie tylko śląscy działacze mówią o sojuszu: nowy, odmieniony! Dlatego miejsca na listach wyborczych dla młodych z pewnością będą. Pytanie tylko, które miejsca?