RegionWiadomość dnia

Sosnowiec lepszy niż cały Śląsk! W biegu po moczkę i makówki [Zdjęcia, wideo]

Dla śląskich smaków, porządki musiały poczekać. Tym bardziej, że część uczestników przebrała się za sprzątaczki. Po moczkę i makówki biegli 10 kilometrów, a że w Stanowicach są tak dobre makówki, że słyszeli o nich nawet w Zagłębiu, to i konkurencja była duża. II Bieg po moczkę i makówki w Stanowicach wygrał biegacz z Sosnowca – Łukasz Czyż. Właśnie mieszkaniec Sosnowca okazał się ich największym smakoszem, wygrał wyścig i zdał egzamin ze znajomości przepisu. -Mak z bułką i mlekiem i miodem – wylicza składniki makówek Łukasz Czyż, zwycięzca biegu po makówki. W zeszłym roku powstała recepta na udany wyścig.

ZDJĘCIA: Łukasz Czyż wygrał II Bieg po moczkę i makówki w Stanowicach

Bieg po moczkę i makówki w Stanowicach  – właśnie w nim po raz już drugi raz wyruszyli w drogę po wigilijny deser biegacze z całego regionu. -Specjalnie tutaj przyjeżdżam już drugi raz, tylko po to żeby przebiec się i wiadomo, żeby zjeść trochę makówek – mówi Przemysław Jankos, uczestnik biegu po makówki. Makówki,  które dla uczestników były nagrodą i szansą na regeneracje. -Jeden z naszych członków wymyślił taki bieg i tak go nazwał i tak już zostało. My uznaliśmy, że to jest dobry pomysł i że te potrawy mają być posiłkiem regeneracyjnym po biegu, żeby każdy spróbował tych tradycyjnych potraw – wyjaśnia Urszula Menżek, która przygotowała poczęstunek dla uczestników biegu.

Moczka i makówki to mało znane przysmaki poza Śląskiem, w czasie świąt tutaj jednak obowiązkowe. -To jest u nas tradycyjna potrawa, wszyscy obżeramy się makówkami, bo są tylko raz w roku, dlatego są takie dobre – przyznaje jeden z uczestników biegu po makówki w Stanowicach. Leszczyny to prawdziwe “makówkowe zagłębie”. To tu ten deser ma swoje święto. To tu przed świętami można się nim raczyć w dowolnej ilości. Składniki są te same, ale diabeł ponoć tkwi w szczegółach. -Może być robiona na chałkach, czyli na plecionce, robią na bułkach robią na sucharku, zależy jak kto z domu wyniósł – mówi Krystyna Gawlik, Koło Gospodyń z Bełku.
 
A to istotne, bo przecież wiadomo – droga nie tylko do serca biegnie przez żołądek. -Dużo serca wkładamy do tych makówek i za to nas chłopy kochają – mówi jedna z pań, przygotowujących makówki na bieg w Stanowicach. I gdy nawet wspomniany cel makówkami trudno osiągnąć, trudno też przejść obok nich obojętnie. -Te makówki są tradycją i trzeba je zjeść, mak jest na szczęście, więc choćby ktoś nie lubiał, to trzeba aby odrobinę ale trzeba go zjeść – przekonuje Stanisława Dzida, Koło Gospodyń Dębieńsko. Byle z umiarem, taki może być przepis na udane święta i kolejny rok.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button