SPA, fryzjer, kosmetyczka, psycholog. Czego jeszcze potrzebuje Twój pupil?

Inka przyszła dziś do fryzjera – to zimowa kosmetyka małego yorka. Obowiązkowe strzyżenie i przycinanie pazurków. Ma być modnie, oczywiście zgodnie z gustem… właściciela. Psi fryzjerzy mają pełne ręce roboty, bo do salonów piękności przychodzi coraz więcej klientów. – Co trzy miesiące chodzimy się strzyc i pielęgnować. Ta fryzura to taki standard, to jest styl sportowy – mówi Joanna Krawczyk, właścicielka yorkshire'a.
Jest też samoobsługowa myjnia dla psów w Katowicach. Kompleksowe SPA to koszt od 50 do 400 złotych – w zależności od rasy i wielkości psa. Wszystko oczywiście po to, by potem świetnie prezentować się na wystawie. – U nas gdy przychodzi się do salonu, dostaje się do dyspozycji cały salon oraz na pierwszy raz lekcję, jak wykąpać psa, żeby pies to lubił – mówi Wojciech Kaczmarczyk, współwłaściciel myjni samoobsługowej dla psów. Bo jak podkreślają fachowcy, zbyt częsta kąpiel nie leży w ich naturze. – Pies to nie żaba. Jeżeli pies jest już naprawdę brudny i nam to przeszkadza i przeszkadza to psu, bo widzimy, że ta sierść jest sklejona, brudna, nie ma koloru i generalnie wyczuwalny jest brud, to wtedy oczywiście należy się kąpiel – mówi Beata Leszczyńska, behawiorystka COAPE.
A gdy przyjdą siarczyste mrozy, przyda się ciepła derka. Do wyboru, do koloru, dla pekińczyka i bernardyna. Wielu kupuje, choć sposób na mróz jest znacznie prostszy. – Już te zimne dni przeżył, było -25 stopni. Radził sobie dobrze, tzn. krócej na spacery na mrozie, a poza tym wszystko dobrze – stwierdza Zbigniew Marzec, właściciel kundelka.
Piękna Lara już modnie ubrana. Może wyjść z panią na spacer. Przyda się jeszcze jakaś błyskotka na smycz, by skusić psa sąsiada na jakiś wypad za miasto, a tam czeka już nocleg w trzygwiazdkowym hotelu. – W usługach wyjście na spacery 3 razy dziennie, całodobowa opieka, każdy pies jest osobno. Zapewniamy wyżywienie, zabawę, pieszczoty, czyli to czego pies potrzebuje – wylicza Henryka Korkus, właścicielka hotelu dla psów.
Zabiegi serwowane coraz częściej w dobrej wierze, dla tych zwierząt są po prostu mocno stresujące. – Ta uroda, której się tam nabywa, nie jest wara tego stresu, które te zwierzęta przechodzą kiedy obca osoba je podnosi, wkłada do jakiegoś pojemnika, wiąże, krępuje ruchy, co już jest dla psa koszmarnym stresem – stwierdza Beata Leszczyńska, behawiorystka COAPE. I ten przerażający odgłos suszarki. Mina zwierząt mówi jasno: wolę być brzydszy, a zdrowszy.