Śpiewał, potem grał w pokera… Teraz został kierowcą rajdowym. Michał Wiśniewski i jego nowa pasja na Śląsku [ZDJĘCIA, WIDEO]
Wielu z nich, by zakosztować takich emocji, gotowa jest na duże poświęcenia. Piotr Dąbrowski mieszka w Holandii. Choć do pokonania ma przeszło 1000 kilometrów, to na linii startu w kraju stara się stanąć przynajmniej cztery razy w roku. – W Holandii, tylko są niestety tory zamknięte, więc tam imprezy są raczej ograniczone. Jeśli ktoś chce pojeździć w enduro, to raczej nie ten kraj. Tutaj jednak Polska wiedzie prym, tutaj mamy tereny: góry, lasy – stwierdza Piotr Dąbrowski, motocyklista.
W Polsce w większości przypadków dostępne niemal od ręki. W Holandii, czy Niemczech o samowolnej jeździe po bezdrożach można zapomnieć. – Ekologia, hałas. Na tor można wjechać tylko o ustalonych godzinach, przypuśćmy w czwartek i w sobotę, w niedzielę zabronione. Raz wjechałem na tor w Niemczech siedem minut przed czasem, od piętnastej był czynny i były już zgłoszenia od sąsiadów do właściciela toru – mówi Piotr Lasota, motocyklista.
O ile w kraju podejście do imprez off roadowych jest dużo bardziej liberalne, to jak mówi Krzysztof Biel – organizator rajdów – by móc oddać się pasji zgodnie z przepisami, trzeba się sporo napracować. – Szukamy miejscowości i terenu, który jest przychylny dla tego typu imprez, od którego uzyskamy zgodę i przychylność władz i mieszkańców. Jeżeli to dostaniemy, wszystkie zezwolenia, wtedy ta impreza się odbywa. Są miejsca w Polsce, w których to jest w ogóle niemożliwe, są miejsca które, że tak powiem, czekają na te imprezy – mówi Krzysztof Biel, organizator DXRacer Super Rally.
Tak jak Bukowno, które wśród rajdowców już zyskało miano małego Dakaru. – Mamy naprawdę znakomite tereny do uprawiania tego sportu – z dala od zabudowań. W związku z tym jeden weekend w roku jest dla nas tym czasem, kiedy możemy poświęcić ten czas i na promocję miasta i na promocję tego sportu – mówi Marcin Cuckiewicz, UM Bukowno.
Dla niektórych życiowa pasja, dla innych, tak jak dla Anny Styczyńskiej, sposób na połączenie przyjemnego z pożytecznym. Z jednej strony wierny kibic, z drugiej nieoceniona pomoc, gdy na rajdowym oesie powinie się noga. – Praktycznie wykonujemy te wszystkie czynności, które wykonuje normalny ratownik medyczny jeżdżący w pogotowiu. Niektóre modyfikacje, które musimy sobie sami wymyśleć, dotyczą miejsc i terenu. Jest ciężko, nie zawsze da się dojechać, czasami trzeba dojść – zaznacza Anna Styczyńska, Nowosądecka Grupa Ratownicza. Jeśli raz się spróbuje – jak mówią – nie można przestać.
Michał Wiśniewski, choć rajdowego bakcyla złapał niedawno, dziś jest już stałym członkiem załogi rajdowej wagi ciężkiej. – Na razie jestem zapraszany. Może kiedyś dostanę kopa w tyłek. Na razie Andrzej ma ochotę jeździć, to bardzo się cieszę z tego powodu, bo jest to dla mnie naprawdę odpoczynek – stwierdza Michał Wiśniewski, pilot rajdowy. – Zgadujemy się na odcinku, na poczęstunku. Michał – jestem zaskoczony – przygotowuje sprawy papierkowe bardzo dobrze, bo myślałem, że z tym nie będzie sobie radził – mówi Andrzej Świgost, kierowca rajdowy.
W Polsce imprezy off roadowe rozwijają się w ekspresowym tempie. Przybywa nie tylko entuzjastów, ale i samych rajdowych cyklów, a jak pokazuje przykład Bukowna, bez problemu można zorganizować imprezę bez szkody dla mieszkańców i przyrody.