Region

Spodek pełen siatkówki

Chociaż siatkarkom Azerbejdżanu, Serbii czy Słowacji trudno będzie rozgrzać katowicką publiczność, na starcie mistrzostw Europy optymizmu im nie brakuje. – Nigdy nie grałam w Spodku, mam nadzieję, że to będzie fajna impreza. Wiem, że polscy kibice są bardzo fajni i stworzą dobrą atmosferę – uważa Monika Smak, reprezentantka Słowacji. Z tą atmosferą może być jednak duży problem.

Podczas pierwszego meczu trybuny Spodka były prawie puste. Nie lepiej będzie pewnie w kolejnych dniach, bo na razie bilety rozchodzą się bardzo słabo. – Sprzedaż jest, nazwijmy to średnia. Mam nadzieję, że sprzedaż jeszcze się ruszy – mówi Anna Kubala z Ticketpro. Musiałaby ruszyć bardzo ostro, bo jak do tej pory sprzedano tylko około 500 biletów na każdy dzień.

Sytuację mają uratować szkoły. Każdego dnia mistrzostw w Spodku ma się pojawić około tysiąca uczniów. Mogłoby ich być więcej, ale organizatorzy zbyt późno wpadli na pomysł zaproszenia ich na mecze za darmo. – Polski Związek Piłki Siatkowej bardzo długo zwlekał z taką decyzją. Myślę, że w momencie, kiedy otrzymali taką informację, że w Spodku wszystkie miejsca nie będą zajęte, podjęli taką decyzję – stwierdza Ewelina Kajzerek, pełnomocnik prezydenta Katowic ds. sportu. Decyzję, która może zaważyć na końcowej ocenie imprezy w Katowicach.

Mała frekwencja nie burzy jednak dobrego nastroju przedstawicielom siatkarskich władz. – Czuję też, że przyjedzie też wielu koneserów siatkówki. Bo na meczach mogą być ci, co lubią siatkówkę, a takich na Śląsku jest naprawdę bardzo dużo. Mam nadzieję, ze Spodek będzie co najmniej w połowie zapełniony – przyznaje Marek Kisiel, prezes Śląskiego Związku Piłki Siatkowej.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na przyjazd kibiców liczy też miasto. – Przygotowujemy się na przyjęcie kolejnych tysięcy kibiców. Mamy nadzieję, że będzie równie ciekawie jak przy mistrzostwach EuroBasket – oznajmia Waldemar Bojarun, rzecznik UM w Katowicach.

To, że akurat będzie zupełnie inaczej, jest pewne. Podczas EuroBasketu w Katowicach zabrakło wprawdzie Polaków, ale sytuację uratowali Litwini, Słoweńcy i Hiszpanie. Teraz na Czechów, Serbów czy Azerów raczej nie ma co liczyć. Chociaż ci ostatni nie zamierzają ograniczać się tylko do oglądania meczów. – Mamy dużo wolnego czasu. Tak więc będziemy mieli okazję dobrze poznać miasto – uważa Zaki Feyzullaev, dziennikarz z Azerbejdżanu. Miasto, o którym w świecie sportu tak wiele, jak w ostatnich kilkunastu dniach, nie mówiło się chyba nigdy.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button