Sporu hokejowego ciąg dalszy

Reformy w polskim hokeju były konieczne, jednak dawka i czas w jakim zostały wprowadzone przez PZHL doprowadziły do konfliktu. Prezesi klubów z dużą niechęcią przyjęli zakaz transferów i zwiększone wymogi licencyjne, zmniejszenie liczby obcokrajowców, zwiększenie opłat i zmianę formy rozgrywek. – Wyciąganie na światło dzienne zaległości klubów, które.. fakt powinny być spłacone, to nie tędy droga. To odbijanie piłeczki, kluby swoje, PZHL swoje, a nie ma tego najważniejszego, nie ma porozumienia – uważa Dariusz Kisiel, wiceprezes Zagłębia Sosnowiec. Strony konfliktu doszły do kompromisu tylko w sprawie licencji i liczby obcokrajowców. Proponowane przez PZHL zmniejszenie liczby obcokrajowców z 5 do 3 udało się zastąpić formą przejściowa z 4 zawodnikami zza granicy mogącymi występować w klubie. Kwestią sporną nadal pozostają opłaty i forma rozgrywek, gdzie o mistrzostwo kraju mogą walczyć nawet kluby I-ligowe. Jeśli obu stronom nie uda się osiągnąć porozumienia, kluby zagroziły przejęciem rozgrywek. – Jest na to za mało czasu, żeby to miało ręce i nogi. Uważam, że teraz ten pomysł nie zostanie zrealizowany – stwierdza Wojciech Todur z Gazety Wyborczej.
Zatem na dwa miesiące przed startem rozgrywek jedyny scenariusz, który może uratować polski hokej to kompromis. – Zamiast podnosić jego rangę, dołujemy go tymi zachowaniami. Mam jednak nadzieję, że zdołamy osiągnąć kompromis i rozgrywki ruszą – mówi Dariusz Kisiel.
Teraz wszystko w rękach i dobrej woli Związku i prezesów, bo zrezygnować z oglądania rywalizacji na lodzie to z pewnością dla każdego miłośnika hokeja zadanie niewykonalne.