Sprzedawała narkotyki dzieciom

To prawdopodobnie jeden z ostatnich spacerów dilerki z Bytomia. Prosto do prokuratury zamiast na osiedle, które choć na kilka dni wolne będzie od amfetaminy i marihuany. – Funkcjonariusze po jej zatrzymaniu w mieszkaniu znaleźli narkotyki. Część z tych narkotyków miała już przygotowanych, poporcjowanych na działki dilerskie. To miała ze sobą w torebce. Prawdopodobnie wychodziła z mieszkania, żeby handlować tymi narkotykami – stwierdza asp. sztab. Adam Jakubiak z Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu.
Narkotyki od wielu miesięcy trafiały do dzieci. Bytomianka, mimo że sama jest matką, nie miała skrupułów, by narkotyki przechowywane w domu sprzedawać nawet czternastolatkom.
Ci, którzy przez piekło narkomanii sami przeszli, zaczynali właśnie jako nastolatki. Początki – jak twierdzą narkomani po terapii – zawsze są atrakcyjne. Potem jest już coraz gorzej. A walka o powrót do fizycznego i psychicznego zdrowia, zwłaszcza gdy kilka czy kilkanaście lat uzależnienia kończy się chorobą psychiczną, trwa tak na prawdę przez całe życie.
Jednak złapanie jednego dilera – tych żyć ratuje niewiele – przekonuje Jacek Chałubiński z Centrum Leczenia Uzależnień “Familia”. – Należy karać, ale jest też kwestia: “co dalej?”. Możemy wyłapać nawet 300, 400 dilerów dziennie, a na ich miejsce przyjdzie następnych 300, 400. Bo to jest szybki i łatwy pieniądz – stwierdza.
Jeszcze kilka lat temu nikt nie zarabiał na dzieciach – mówią ci, którzy swoje za handel narkotykami już odsiedzieli. – Wtedy tak nie było. Był taki jakby rygor, niepisana zasada, że nie można pod szkołę, dzieciom i tak dalej. Wtedy nie trzeba było dzieciakom sprzedawać, bo były grube pieniądze gdzie indziej – mówi anonimowo były diler narkotyków.
Teraz narkotykowy biznes dociera wszędzie. Często handel, tak jak w tym przypadku, odbywa się pod nosem sąsiadów i rodziców nastoletnich dzieci. – Bardzo krótko tu mieszkali i praktycznie nikt ich nie znał. Skąd przyjechali, skąd się wzięli, skąd się przeprowadzili? Nic nie wiadomo – twierdzi jedna z sąsiadek aresztowanej dilerki.
Jednak o normalności w tym wypadku mówić trudno. Bo po kilku latach spędzonych w więzieniu, kobieta może już nigdy nie spotkać tych, którym narkotyki sprzedawała. Niekoniecznie dlatego, że brać je przestaną.