Srebrna podkowa katorżnika

To co z wojskiem najgorzej się kojarzy, licznie przyciąga jednak cywilów. Prawie tysiąc osób z całej Polski zdecydowało się na katorżnicze starcie ze swoimi możliwościami. – Są przygotowane specjalne przeszkody, rowy jakies zapadnie, miejsca gdzie się trzeba czołgać. Oczywiście to wszystko jest wypełnione gnijącą, butwiejącą roślinnością, więc tam jest bardzo duże stężenie nieprzyjemnych zapachów – tłumaczył organizator biegu, Michał Walczewski.
Dla Moniki i Kasi z Bielska Białej walka zakończyła się zwycięstwem, choć nie było ono łatwe. – Gdyby nie siostra to ja bym poległa dawno już. Polecam wszystkim, naprawdę. Ja jestem amatorem. Nie uprawiam sportów żadnych i przybiegłam. Udało się – powiedziała po biegu Monika Fijak.
Jednak nie wszyscy do mety dotarli o własnych siłach. Z wody trzeba było wyciągać mężczyznę, który zasłabł. Pomocy wymagali także inni. – Jest sporo przypadków wychłodzeń organizmu i to niektóre dośc znaczne.Zupełnie nieodpowiednie do pory roku – powiedział mjr Dariusz Kaczmarek, szef służby zdrowia.
Mimo ryzyka, z którym łączy sie bieg, jego uczestników przybywa z kazdym rokiem. – Można tutaj poczuć coś innego. To jest walka z samym sobą. Walczy się nie tylko z przeciwnikami, ale z własną wolą. Naprawdę trzeba zrobić dużo. Widać po nas, jesteśmy zmęczeni bardzo – powiedział Piotr Będkowski.
Nagrodą za to zmęczenie była srebrna podkowa katorżnika.