Stają do batalii o Parlament. Listy już złożone

Pierwszy klaps na planie wyborczej telenoweli właśnie padł. Jedną z głównych ról odgrywa sam pan reżyser. W październikowych wyborach Kazimierz Kutz powalczy o mandat senatora. To właśnie batalia o Izbę Wyższą Parlamentu zapowiada się niezwykle interesująco. – Siedzenie za stołem to mój codzienny zawód. Niemniej w tej roli występuje po raz pierwszy – mówi Barbara Dolniak. To jej polityczny debiut. Do Senatu wdowa po tragicznie zmarłym w katastrofie smoleńskiej Grzegorzu Dolniaku, startuje jako kandydatka niezależna. – Mam nadzieje, że znajdę się w komisjach, które bezpośrednio łączą się z charakterem mojej pracy, a takie są w senacie dwie – mówi.
Tak daleko myślami nie wybiega na razie socjolog, profesor Marek Szczepański. Do tej pory obserwował i komentował zachowania polityków. Teraz sam jest gotów na ostrzał. Z zebraniem podpisów nie miał problemów. Jak mówi komitet Obywatele do Senatu, z którego startuje, może liczyć się w tej politycznej rozgrywce. – Mam nadzieję, że są to duże szanse z prostej przyczyny – Polacy ale także mieszkańcy naszego regionu są już chyba utrudzeni walką polityczną między dwoma skrzydłami – mówi.
Na niespodzianki nie liczą za to politolodzy. – Mimo, że ordynacja większościowa w okręgach jednomandatowych w pewnym sensie preferowałoby powiedzmy lokalne autorytety, symulacja pokazuje wyraźnie, że raczej ten tort polityczny zgarną duże partie – zapewnia Tomasz Słupik, politolog.
Te postawiły na znane nazwiska. Wśród jedynek czołowych partii warto wyróżnić Platformę Obywatelską. Na sześć okręgów wyborczych na Śląsku, w czterech numerami jeden są panie. Wśród nich Joanna Kluzik- Rostkowska, która co prawda nie debiutuje w polityce, ale w nowej politycznej roli już tak. – Platforma jest otwarta na tych ludzi, którzy potrafią również dokonywać czasami trudnych wyborów – mówi Marek Krząkała.
Takich musiał też dokonać sztab jej byłych partyjnych kolegów. – Wytrzymaliśmy to, składamy listy, idziemy do wyborów, tzn., że jesteśmy twardziaki i walczaki – zapewnia europoseł PJN, Marek Migalski. Wszyscy z podniesioną głowa stanęli do walki. – Myślę, że mamy jeszcze silniejsze lokomotywy w tej chwili – zapewnia Andrzej Sośnierz, który kandyduje z list PJN. Kogo miał na myśli regionalny lider partii? Prawdopodobnie siebie, bo to on jest numerem jeden w Katowicach.
Też w Katowicach, ale z numerem dwa, z list PSL wystartuje dyrektor Filharmonii Śląskiej, Grażyna Szymborska. – Uważam, że mam do tego najlepsze przygotowanie życiowe i zawodowe: jako dyrektor, jako prezes, jako radny, jako matka, jako nauczyciel. To są przykłady moich uprawianych zawodów – reklamuje się kandydatka. Kto wie, być może niebawem będzie można dorzucić kolejny – polityk. Z dużymi nadziejami wystartowało też Prawo i Sprawiedliwość. – Przede wszystkim z taką obietnicą naprawienia Polski, zrobienia czegoś dobrze, dla tych którzy są słabsi – mówi Grzegorz Szarama z PiS.
Ci najsłabsi odpadli już w przedbiegach. Partie Marka Jurka oraz Janusza Korwina-Mikke nie zdołały zebrać odpowiedniej liczby podpisów. – Aby móc zarejestrować listę kandydatów do Sejmu należało przynieść pięć tysięcy podpisów, które będą zweryfikowane. W stosunku do kandydatów na senatorów ta liczba wynosi dwa tysiące – wyjaśnia Wojciech Litewka z Okręgowej Państwowej Komisji Wyborczej.