Straż będzie mogła więcej

Delikatność strażników miejskich to nie kwestia dobrego serca, tylko procedury i przepisów, które często skutecznie uniemożliwiają szybkie i skuteczne działanie. – Nasza praca tutaj jest nie tyle ograniczona, co po prostu nie odpowiada potrzebom. Oczekiwania mieszkańców są troszeczkę inne niż to, czym my tak naprawdę dysponujemy – przyznaje Bartłomiej Nowakowski, strażnik miejski z Bytomia. Ale to, czym już niedługo dysponować będą strażnicy ma ulec zmianie.
Prezydent Lech Kaczyński podpisał właśnie ustawę, która ma zwiększyć między innymi uprawnienia strażników. – Nie chodzi tu, żeby jakieś sceny z filmów amerykańskich miały miejsce z udziałem strażników. Tylko chodzi o to, żeby jak najwięcej mieć metod do utrzymywania tegoż bezpieczeństwa na terenie miasta – podkreśla Rafał Turak z katowickiej straży miejskiej.
Teraz straż będzie mogła między innymi nie tylko kontrolować dokumenty, ale również przeszukiwać zatrzymanych. Używać niebieskich sygnałów na radiowozach i korzystać z najnowocześniejszego strzelającego paralizatora.
Przepisy mają sprawić, że straż miejska w zaprowadzaniu porządku będzie miała rolę nie mniejszą od policji. Zdaniem specjalistów do spraw bezpieczeństwa to bardzo dobrze, bo o znaczeniu tej służby decydują jedynie samorządy, a nie jak w przypadku policji ilość środków w budżecie państwa. – Każde miasto, każdy samorząd dobrze będzie wiedział czy potrzebuje tych strażników więcej, czy też mniej. Lepiej, żeby to samorządy decydowały niż komendantury gdzieś tam w Warszawie – wyjaśnia Robert Borkowski, specjalista ds. bezpieczeństwa. Ale sama wiedza nie wystarczy. Na dodatkowych strażników, a także dodatkowe wyposażenie potrzebne będą dodatkowe pieniądze. I to nie małe, bo sam super paralizator kosztować może nawet 6,5 tyś złotych.