Region

Straż działkowa w Zabrzu

Nic i nikt im nie umknie. A już na pewno żaden złodziej i to niezależnie gdzie by się schował. Straż działkowa i tak go dopadnie. – Jak nas już widzą, to samo to, że idziemy to już na złodzieju czapka gore i nogi za pas i prosto w las – oznajmia Kazimierz Kowalik, Straż Działkowa. Bo działkowa kompania choć z pozoru niegroźna – grozę budzi. – Mamy zawsze z sobą, jak to się mówi taką pałę dla własnej obrony i nic więcej – dodaje Leszek Deręcz, Straż Działkowa.

To na działkowego wandala i złodzieja wystarczy w zupełności. Przekonała się o tym Helena Marcy, której działkę złodzieje okradali już kilkakrotnie. Ale jak mówi raz to już naprawdę przeholowali. – Przez okno ukradli wtedy mojemu mężowi gitarę, jeszcze taki sprzęt, ale tego złapali. Gitara i sprzęt wróciły zatem na swoje miejsce. Wszystko dzięki takim patrolom, które na ogródkach działkowych na Zaborzu mają już dziesięcioletnią tradycję. – Rozpoczęli dyżurowanie działkowcy z alejek pod lasem, bo tam się okazało, że było najwięcej włamań i kradzieży – wspomina Maria Maślanka, PZD ROD “Biała Róża”.

Dziś patroluje blisko osiemdziesiąt procent działkowiczów. Dlatego też wzrosła skuteczność ich działań. Ostatnio na patrol nadział się dwudziestoletni złodziej. – Żmudne, ale bardzo dobre czynności doprowadziły do tego, że udało nam się tej osobie zatrzymanej przez działkowców udowodnić piętnaście przestępstw – informuje nadkom. Dariusz Wesołowski, KMP w Zabrzu. Armia działkowców pracy ma mnóstwo. Bo w tych patrolach nie chodzi tylko o zabawę w kotka i myszkę. Tu oko trzeba mieć na wszystko i wszystkich. – Młodzież w wieku szesnaście do dwudziestu lat jak wypije trochę tego, tak mówiąc szczerze to potem im odbija – uważa Kazimierz Kowalik, Straż Działkowa.

Choć jak mówią strażnicy z kulturą złodziej też tu się trafia. – Włamanie miał, dwa razy szyby wybite, to nie zamykał altanki, normalnie drzwi przymknął i postawił kawę, po piwie. Za dwa dni przychodzi karteczka: dziękujemy za gościnę i prosimy o więcej – opowiada Stanisław Kowalczyk, Straż Działkowa. Dlatego życie strażnika z działki do łatwych nie należy. – Żona nie za bardzo chce żebym chodził. Mówi uważaj na siebie, uważaj i tak bez przerwy, no zawsze jakieś obawy są – podsumował Leszek Deręcz, Straż Działkowa.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Ale Ci panowie jak każdy rasowy szeryf nie dają po sobie tego poznać. W końcu być strażnikiem w tym miejscu do czegoś zobowiązuje.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button