Region

Straż Katedralna w Sosnowcu

By katedra w Sosnowcu całymi dniami stała otworem dla wiernych – działają strażnicy katedralni: umundurowani, zwarci i gotowi, bo na złodzieja nawet tu rady dotąd nie było. – Pieniądze wyciągają ze skarbonki, monety i papierkowe – wspomina Józef Madej, strażnik katedralny. Na razie strażników jest dwunastu, a że potrzeby są większe z pomocą pospieszyły panie z koła różańcowego. – Wałka to nie mam przy sobie, ale torebkę mam, bo ja się też modlę, jak nie ma nikogo to się modlę – mówi Zofia Madej.

Panie na razie dyżurują tylko we wtorki, modlą się i obserwują, obserwują i się modlą. I, chwała Bogu, zwykle jest spokojnie. – To są rzadkie przypadki, że ktoś parasolki użyje jak się dobierają do skarbonki na przykład, to wtedy panie reagują – opowiada ks. Jan Gaik, proboszcz sosnowieckiej katedry. Tajnej broni używają więc tylko w ostateczności. – Torebkę mam, jak deszcz to parasolkę. Nie zawaha się Pani użyć? – Nie. Jestem odważna – odpowiada Zofia Madej.

Panie mają tez inne metody na kościelnych rzezimieszków. Łagodniejsze, choć równie skuteczne. – Tylko tyle co możemy swoim głosem zadziałać, jak proboszcz mówił: choć hałasu narobimy – uważa Anna Nowicka.

Robią więc co w ich mocy, choć w katedrze najmocniej czuwa przecież opatrzność.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button