Region

Studenci z Mikołowa pomogą choremu na białaczkę Patrykowi

Ośmioletniemu Patrykowi udało się wygrać walkę z chorobą, ale tylko na chwilę. Jak mówi, to były niezapomniane miesiące. – Mogłem wtedy iść popływać, bawić się w piasku, chciałem robić zamki z piasku, ale nie umiałem – mówi.

Niestety szczęście nie trwało długo. Po kilku miesiącach Patryk musiał znowu wrócić na szpitalny oddział. Zaczęła się terapia. – Pierwszy tydzień to była nienawiść, żal do siebie. Potem już człowiek sobie mówi, że trzeba jakoś dać radę. Wiadomo, matka zawsze pyta dlaczego ja, dlaczego moje dziecko, dlaczego my – wyznaje Anna Panuś, mama chorego chłopca.

Patryk chyba lepiej niż cała rodzina zniósł powrót do szpitala. – Jest dzieckiem dość optymistycznym i dzielnie przyjął informację, że znowu musimy zintensyfikować terapię. Białaczka, w ogóle choroba nowotworowa jest chorobą całej rodziny – stwierdza dr n. med. Grażyna Sobol, Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.

W walce z chorobą pomaga jednak nie tylko rodzina, ale też studenci z Mikołowa. Przez cały tydzień w klubie Fraktal będą organizować koncerty. Dochód zostanie przeznaczony na leczenie Patryka. – Jest wystawione pudełko, jest tam naklejka z Iskierki, ludzie pytają na kogo zbieramy, kto jest chory. Zainteresowanie jest różne, są ludzie, którzy wrzucą dużo, są tacy, którzy wrzucą grosz i są też tacy, którzy przechodzą obok tego obojętnie – mówi Michalina Groik, klub Fraktal w Mikołowie.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Tych obojętnych jednak jest najmniej. Ale nawet gdy dobroczyńców zaczyna brakować z pomocą przychodzi fundacja Iskierka. – Zdarza się taki moment w leczeniu danego dziecka, że zmienia się proces leczenia, potrzebny jest inny, konkretniejszy lek, a wtedy te pieniądze, które często są gromadzone na koncie bardzo się przydają – wyjaśnia Michał Stanisławski, fundacja Iskierka.

Bo tak jak w przypadku Patryka, nigdy nie wiadomo, kiedy choroba powróci. A wtedy dobrze jest mieć obok kogoś, kto dobrze wie, co znaczy życie z białaczką. – Trzeba wierzyć w to, że wszystko będzie dobrze, że wyjdziemy z tego. Nie wolno się załamywać. Wiadomo, że na początku zawsze jest trudno. Ja jak na początku tu przyjechałem, to przez pierwsze trzy dni w ogóle stąd nie wychodziłem – mówi Łukasz Martuszewski.

Jest nadzieja, że Patryk w końcu wyjdzie ze szpitala, nie tylko na przepustkę.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button