Sukces obrońcy Katarzyny W. Będzie nowa opinia biegłych
Choć wcześniej publiczne występy zdawały się być jej specjalnością, dziś przed sądem Katarzyna W. powiedziała niewiele. Sąd zdecydował o powołaniu nowych biegłych. Mają oni orzec, czy półroczna Magda mogła umrzeć na skutek samoistnego skurczu krtani. Mówiąc wprost: nieszczęśliwego wypadku. – Z radością przyjęliśmy decyzję sądu. Lepiej później niż wcale – mówi mec. Arkadiusz Ludwiczek, obrońca Katarzyny W.
Później, czyli w procesie odwoławczym, który ruszył dzisiaj. W poprzednim, toczącym się przed sądem okręgowym, argumenty mecenasa zostały odrzucone. Choć dziś może mówić o sukcesie, to jednak niepełnym. Nowi biegli jedynie poszerzą stary skład. – Zastanowię się, czy w poniedziałek, czy we wtorek nie złożę wniosku, w którym postaram się dogłębniej uzasadnić swoją tezę i potrzebę powołania innego zespołu biegłych – stwierdza mec. Arkadiusz Ludwiczek, obrońca Katarzyny W.
Choć prokuratura apelacyjna zgadza się z tym, że Katarzyna W. celowo pozbawiła córkę życia, dzisiejszą decyzję popiera. – Ona merytorycznie była trafna, natomiast zawierała pewne braki. Co do tych braków uważam, że sąd słusznie zrobił, że opinię uzupełni – zaznacza Adam Roch, Prokuratura Apelacyjna w Katowicach.
Uzupełni w ciągu najbliższego miesiąca. Tyle czasu ma nowy skład biegłych na jej przygotowanie. Potem kolejne rozprawy. Tych toczących się przed sądem pierwszej instancji było kilkanaście. Ich zwieńczeniem był wyrok, skazujący Katarzynę W. na 25 lat więzienia. – Nie udawało się na początku ustalić, czy dziecko żyje, czy też dziecko nie żyje, gdzie się znajduje. Pierwsze czynności, które były prowadzone policyjne, skupiały się na odnalezieniu dziecka żywego, czy też martwego – przypomina Marta Zawada-Dybek, Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
Niepewność wynikała z pierwszej wersji, jaką w styczniu 2012 roku wymyśliła Katarzyna W. Cała Polska śledziła poszukiwania dziecka i współczuła napadniętej matce. – Dostała w tył głowy, upadła. Dopiero po 10 minutach ją sąsiadka znalazła. Gdy się dobudziła, to zobaczyła, że w wózku już dziecka nie ma – mówił były mąż Katarzyny W.
Zdaniem oskarżycieli nie było także napadu. Kobieta próbowała zabić dziecko już kilka dni wcześniej. Najpierw chciała otruć niemowlę czadem. Gdy to się nie udało, cisnęła nim o podłogę. Dziewczynka przeżyła. Wtedy Katarzyna W. postanowiła ją udusić. – Ona planowała pozbyć się dziecka. Podejmowała różne próby zmierzające do pozbawienia życia dziecka. Dopuściła się naruszenia w zasadzie podstawowego obowiązku ciążącego na matce – zaznacza Marta Zawada-Dybek, Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
Matka, jak wynika z fragmentów jej pamiętnika, dziecka mieć nie chciała. Mąż i nienarodzona jeszcze Magda byli dla niej przypadkiem, któremu należy położyć kres… Po wszystkim ciało Magdy porzuciła w parku. Zwłoki niemowlaka przykryła gruzem. Chwilę później zaczęła medialne przedstawienie. Ze sobą, w roli głównej.