RegionWiadomość dnia

Sukces polskich neurochirurgów! Sparaliżowany pacjent stanął na nogi!

To wiadomość, którą żyje teraz cały medyczny świat. Jednak dla takich ludzi jak Marcin Bawej informacja o sukcesie wrocławskich lekarzy daje po prostu nadzieję. 12 lat temu miał wypadek na motocyklu. Wjechał w szlaban na przejeździe kolejowym. Lekarze nie pozostawili mu żadnych złudzeń. Złamany kręgosłup, uszkodzony rdzeń kręgowy. Wózek do końca życia. – Każdy mówi, że medycyna idzie do przodu, coś tam się dzieje. Każdy ma nadzieję, że jego czas jeszcze nadejdzie, że bezie chodził. To jest tak, że my się z tym nie pogodziliśmy, tylko przyzwyczailiśmy się do danej sytuacji – stwierdza Marcin Bawej, od 12 lat jeździ na wózku inwalidzkim.

 

Swojej nie mógł zaakceptować Dariusz Fidyka. Kilka lat temu został brutalnie zaatakowany nożem. Miał uszkodzony kręgosłup i całkowicie przerwany rdzeń kręgowy. Lekarze, po zgodzie komisji etyki,  zdecydowali się na nowatorską operację. Z mózgu pobrali potrzebne do rekonstrukcji komórki nerwowe. Dokładnie w miejscu, gdzie przecięty był rdzeń, wstrzyknięto mu pobrane komórki. Po operacji w grudniu 2012 roku, 40-latek zaczął intensywną rehabilitację. – Ćwiczyłem, ćwiczyłem i po pół roku zaczęły się pojawiać pierwsze objawy i wtedy dostałem powera. Z miesiąca na miesiąc ten power rósł i utrzymuje się do tej chwili – mówi Dariusz Fidyka, lekarze przywrócili mu czucie w nogach.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Wróciło czucie w nogach. Potrafi też nimi ruszać. Półtora roku od operacji postawił pierwsze, prawie samodzielne kroki. – Te wszystkie małe kroki, które udaje nam się tam zrobić, czy zauważyć niewielką poprawę, która się u niego pojawia, to jest to co nas motywuje – zaznacza Stefan Okurowski, kierownik Zakładu Neurorehabilitacji, USK we Wrocławiu.

 

We Wrocławiu zoperowano już trzech innych pacjentów, ale tak spektakularne efekty udało sie osiągnąć jedynie w przypadku pana Darka. Dlatego środowisko osób niepełnosprawnych ze spokojem przygląda sie temu, co będzie się działo dalej. – Jeżeli 50, 100 pacjentów poszłoby przede mną i oni osiągnęliby efekt, wtedy mógłbym się na coś takiego zgodzić. Na dziś nie chciałbym sobie robić takiej złudnej nadziei. Mam w życiu poukładane. Mam pracę, mam rodzinę, jestem aktywny sportowo, realizuję się w życiu i nie chciałbym sobie robić wody z mózgu – mówi Marcin Bawej, od 12 lat jeździ na wózku inwalidzkim.

 

Neurochirurdzy z Wrocławia planują powtórzyć operację u kolejnych chorych z przeciętym rdzeniem, ale jak sami przyznają, to nie jedyny warunek, by do niej w ogóle doszło. – Ważny jest również moment psychologiczny. Każdy pacjent jest oceniany, jego psychologia, bo jak nie każdy pacjent wytrzyma to napięcie – zaznacza prof. Włodzimierz Jarmundowicz, neurochirurg, Uniwersytecki Szpital we Wrocławiu.

 

Równie ważne jest napinanie mięśni i to regularnie. Marcin Bawej po swoim wypadku podniósł się i zaczął pomagać ludziom, którzy znaleźli się w podobnej jak on sytuacji. Robi wszystko, by nie czekali biernie na cud, a zaczęli po prostu ćwiczyć. – Jeżeli zaniedbamy rehabilitację całkowicie, to nie mamy się co łudzić, że za 10 lat – jak będzie jakiś postęp w medycynie – to będą mogli nam przeszczepić te komórki i będzie tego efekt. Wtedy nasze ciało nie będzie na to gotowe, bo po prostu będzie zaniedbane, bo jest nierehabilitowane – tłumaczy Marcin Bawej, od 12 lat jeździ na wózku inwalidzkim. Bo jak przyznają lekarze-pionierzy oni sami nie chcą wzbudzać nadziei u wszystkich z uszkodzonym rdzeniem kręgowym. Wiedzą, że to co udało się w przypadku pana Darka, może nie udać się u każdego.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button