Świąteczne życzenia od dzielnicowego

Na co dzień blisko ludzi, ale w te święta gliwicki dzielnicowy jednocześnie pojawił się w kilkuset mieszkaniach. Między innymi u Jadwigi i Czesława Gradkowskich, którzy mieszkają przy ul. Grottgera w Gliwicach. Ci do życzeń, dopisali też kilka własnych. – Powinni jakieś spotkania więcej robić, żeby z ludźmi tu porozmawiać, żeby go ludzie więcej poznali. Nie każdy wierzy w policję. Bo ja wierzę i policji powinno być jak najwięcej – mówi Gradkowski.
Tego samego zdania jest młodszy aspirant Emil Świąder, który zaprojektował świąteczną kartkę i w ten sposób przełamał pierwsze lody. – Nie mieli okazji, żeby ze mną porozmawiać, dlatego postanowiłem zmienić tą sytuację. Chciałem dotrzeć do większej ilości mieszkańców, chciałem się pokazać – tłumaczy dzielnicowy.
Teraz pokazał się z tej dobrej strony i zdaniem mieszkańców właśnie taki powinien być wzorowy dzielnicowy. – Ludzie powinni przez te kartki wiedzieć jak się z nim skontaktować. Tym bardziej, że mają różne problemy np. awantury, hałasy – stwierdza Andrzej Bek, mieszkaniec ul. Grottgera. A takich ekscesów w mieście nie brakuje.
Nie brakuje też tych, dla których dzielnicowy wciąż jest jak Yeti. – Nie znam dzielnicowego, informacji żadnej o dzielnicowym też nie ma, nie jest przekazywana. Chyba nikt nic nie wie – przyznaje Stefan Żukowski, mieszkaniec ulicy Warszawskiej.
Wiedzą jednak ci, którzy znaleźli w swojej skrzynce wielkanocną niespodziankę. Oni również odwzajemniają życzenia dzielnicowego. – Dużo zdrowia, dużo spokoju i miłej pracy – życzą.