Święto radiowców. Miłość od pierwszego usłyszenia

Jacek Filus za radiowym sitkiem pracuje już od ponad trzydziestu lat. Przy tym wyniku siedem lat Eweliny Kosałki wrażenia jeszcze nie robi. Ona w innej roli niż z radiowym mikrofonem raczej siebie nie widzi. – Myślę, że to jest moja największa miłość, to była miłość od pierwszego usłyszenia. Już jak pierwszego reportażu posłuchałam, wiedziałam że to będzie moje miejsce na ziemi i na szczęście mam tę możliwość, że robię to co kocham – podkreśla Ewelina. Bo radio ma urok, od którego trudno się uwolnić. Wie o tym dobrze rzecznik śląskiego NFZ-tu Jacek Kopocz, który zanim zaczął do mikrofonów i kamer tłumaczyć się z problemów służby zdrowia przepracował ładnych parę lat po drugiej stronie. – Coś jest takiego intymnego, coś delikatnego, coś bardzo osobistego w tej relacji pomiędzy pustym studiem wydawałoby się, a tym kimś kto jest po drugiej stronie. Ta wizualizacja, ta świadomość, że ktoś jest i Cię słucha.
A to właśnie radiowcy, jak nikt inny potrafią stworzyć prawdziwy teatr wyobraźni. Wielu z nich zanim trafia do redakcji zaczyna w radiach studenckich. Na przykład w kultowym już dzisiaj Radio Egida. – Żadne studia dziennikarskie. To może być teoretyczny dodatek, nawet fajny, ale to tutaj jest ta cała prawda o tym fachu – uważa Przemysław Sołtysik, Radio Egida. Swoje pierwsze dziennikarskie kroki stawiało tu wielu znanych dziś dziennikarzy i to nie tylko tych radiowych. – Mieliśmy serio podejście do tego. Meldowaliśmy się w robocie o 20 i do 23 pracowaliśmy. To była prawdziwa radiowa szkoła – wspomina Kamil Durczok, dziennikarz.
Jerzy Waniek w katowickim radiu pracuje już od 37 lat. Z sentymentem patrzy jak nowe wypiera to stare. – Wtedy to jak pamiętam były duże magnetofony szpulowe, każdy musiał tachać taką maszynę ze sobą w teren. Od wynalazku Marconiego, który w 1895 roku wysłał pierwszy sygnał radiowy na odległość jednego kilometra minęły lata świetlne. Radia słuchać można już nie tylko w eterze, ale również je oglądać. – Trzeba się pomalować, trzeba się ubrać. Także mamy troszkę gorzej o poranku, bo nie przychodzimy za dziesięć minut audycja, tylko godzinę szybciej, żeby się przygotować na spotkanie z naszymi słuchaczami i widzami jednocześnie – podkreśla Adam Giza, Radio Na Wizji TVS
A o słuchacza walczy się coraz trudniej. Konkurencja jest duża, bo na skali radiowej coraz mniej miejsca, a coraz więcej rzeczy do przekazania. – Tęsknię za rzetelnością dziennikarską, tęsknię za obiektywizmem, którego czasami brakuje. Swoim studentom również powtarzam, że najważniejsze jest słowo, i to najczęściej mówię im, że jest to słowo pisane przez duże ”S”. Słowo, które może budować i może niszczyć – zaznacza Jacek Filus, Polskie Radio Katowice. I dlatego przez duże S – sto lat dla radia i ludzi z nim związanych.