Synkopa w Zaduszki

Znicze nie zawsze muszą płonąć na cmentarzu. A żeby poczuć atmosferę Dnia Zadusznego, nie trzeba wyłacznie iść do kościoła. Listopad, kiedy trzeba pomyśleć o zmarłych, a myślę, że muzyka jazzowa jest właśnie do tego stworzona, żeby poczuć ten klimat, wyluzować się troszeczkę, pewne kontemplacje sobie poukładać w głowie – mówi Przemysław Kopiejka, uczestnik koncertu.
Jazzowe zaduszki w podobny sposób nastrajają samych muzyków: Człowiek wchodzi w inny wymiar właśnie w dzień wszystkich świętych czy dzień zaduszny, wskutek tego to się udziela czy może przekłada na nastrój, który człowiek czuje, i co za tym idzie na muzykę, na samo granie – przyznaje Grzegorz Kapołka. Podobny nastrój udziela się wielu, tutaj w Imielinie Jazzowe zaduszki to już tradycja. Osiem lat od 2000 roku no i ponieważ my się staramy tutaj promować w związku z tym staramy się organizować zaduszki jazzowe – mówi Roman Jochymczyk, Dom Kultury “Sokolnia” w Imielinie. A muzycy starają się grać tak, żeby słuchacze rozpłynęli się w muzyce: Nastrojowo, mniej utworów w szybkich tempach, bardziej nostalgicznie, balladowo – mówi Dariusz Ziółek. Ale balladowo jest nie tylko w Imielinie. Jolanta Szymura, organizatorka gliwickich Jam Sessions, które odbedą się w przyszłym tygodniu przyznaje, że podobnych imprez jest coraz więcej: W tej chwili sporo takich koncertów odbywa się w związku z tym że ciężar w ogóle koncertów jazzowych przeniósł się z dużych sal koncertowych do małych klubów muzycznych, do kawiarni muzycznych.
Trudno nie wiązać jazzu z zaduszkami. Historia mówi, że ta muzyka wzięła się ze szczególnej uwagi, jaką Czarni Amerykanie obdarzali duchy swoich przodków. Jazz w swoich początkach był związany bardzo silnie zwłaszcza z pogrzebami, to były całe uroczystości, w których konkurowały ze sobą zespoły jazzowe i zespoły dęte – tłumaczy Andrzej Schmidt, historyk jazzu. Teraz rywalizują ze sobą tylko kolejne ośrodki, gdzie odbywają się koncerty.