Szaleniec biega z nożem po Zabrzu. Mężczyzna terroryzuje i straszy mieszkańców. Wciąż jest na wolności. Dlaczego?
Najważniejsze to zachować czujność, wchodząc do klatki schodowej. Wiedzą o tym nie od dziś mieszkańcy zabrzańskiej ulicy Orkana. – Tu wszyscy się go boją i nikt nie chce na ten temat mówić. Groził ludziom, groził dzieciom, biegał tu po osiedlu z nożem – mówi mieszkanka ul.Orkana w Zabrzu.
Nie tylko grożąc, że pozabija sąsiadów, ale często stosując wobec niech przemoc. Jak mówią sąsiedzi, nieraz rzucał w nich ciężkimi przedmiotami. Sprawy zaszły już tak daleko, że w sprawie Wiesława Sz. wszczęto prokuratorskie śledztwo. Jak się okazało, mężczyzna jest niepoczytalny, dlatego śledczy wnioskowali o to, żeby trafił do zakładu zamkniętego. – Skierowaliśmy wniosek o zastosowanie środka zabezpieczającego. Opinia biegłych psychiatrów pozwalała nam na skierowanie takiego wniosku. Niestety nie został on uwzględniony – informuje Joanna Kosińska, Prokuratura Rejonowa w Zabrzu. Mimo opinii biegłych powołanych przez prokuraturę, że mężczyzna może w przyszłości stwarzać zagrożenie i dopuszczać się podobnych występków.
Wiążąca nie była też decyzja zabrzańskiego Sądu Rejonowego, który zadecydował o przymusowym leczeniu 51-latka. W trybie odwoławczym Sąd Okręgowy w Gliwicach decyzję uchylił, pozostawiając Wiesława Sz. na wolności. – W tym wypadku Sąd Okręgowy inaczej niż Sąd Rejonowy w Zabrzu ocenił badania i ocenił cały materiał dowodowy. Stwierdził, że stopień społecznej szkodliwości nie jest tak znaczny, by warunkowało to umieszczenie podejrzanego w szpitalu – tłumaczy Agata Dybek-Zdyń, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach. Przez co mieszkańcy zabrzańskiego osiedla wciąż przez sąsiada są terroryzowani. Część z nich woli omijać go szerokim łukiem. – Jest to choroba w jakiś sposób niebezpieczna. Moim zdaniem, jeżeli nie będę go prowokowała, to raczej nic mnie złego nie spotka – mówi mieszkanka ul.Orkana w Zabrzu.
Ci, którzy wciąż od porywczego sąsiada słyszą groźby, powiadamiają policję. – Każdorazowo na te interwencje natychmiast reagujemy będąc w miejscu zamieszkania 51-letniego mężczyzny, rozmawiając z nim, pouczając – informuje asp. szt. Marek Wypych, KMP w Zabrzu. Na tym koniec, bo wpływu na opinie biegłych gliwickiego sądu nie mają ani policjanci ani mieszkańcy ulicy Orkana.