Region

Szczęście tylko w rodzinie

Dyscyplina: życie małżeńskie. Anna i Edward Kumoszowie są w niej mistrzami od 53 lat. Jak mówią, mają swoje metody, by cieszyć się wspólnym życiem. – Jeden drugiemu przepuścić. Nie gniewać się, można się pogniewać, ale ja to najlepiej obrócę się na pięcie i nie mówię nic. Bo zamiast słów często ważniejsze są gesty. A zamiast zapewnień – wyniki badań. Te ostatnie opublikował dziś Dziennik. Wynika z nich, że bardzo zadowolona ze swojego małżeństwa jest około jedna trzecia Polaków. Co ciekawe, bardziej zadowoleni są mężczyźni. Okazało się także, że najbardziej zadowoleni ze swoich małżeństw są ludzie młodzi, około 25 roku życia – blisko połowa z nich ocenia swoje małżeństwa jako satysfakcjonujące. Im małżonkowie starsi tym mniej zadowoleni ze związku. Z rodziny można czerpać nie tylko korzyści emocjonalne. Dla wielu źródłem satysfakcji może być połączenie rodzinnej więzi z biznesem. Tak jak w przypadku Artura Rzepki, w którego rodzinie sklep przejmowany jest z pokolenia na pokolenie. – Zatrudniamy również osoby obce, ale głównie współpracujemy w rodzinie, więc wszystko zostaje można powiedzieć w rodzinie. Wszystko jest rozwiązywane wspólnie.

Takie opinie nie dziwią psychologa Mariusza Perlaka. Jego zdaniem to naturalny trend, zwłaszcza w Polsce, gdzie tradycje rodzinne są bardzo silne. – Przy dość dużych zawirowaniach: emigracja zarobkowa, niestabilność na rynku pracy chociażby, powoduje, że to właśnie rodzina jest dla nas taką ostoją. Choć drogi do bram tej stabilizacji bywają kręte. Jak przyznaje kierownik urzędu stanu cywilnego Wojciech Gosiewski, bywa tak, że narzeczeni wielokrotnie zmieniają termin uroczystości. – Trudno powiedzieć, czy to są rzeczywiście te przyczyny, czy to jest dojrzewanie decyzji. No i potem po jakimś drugim, czy trzecim przypadku przenoszenia terminu nie przychodzą.

Na taki krok długo nie mogli zdecydować się Barbara i Rafał Stępniewscy. – Byliśmy już razem z 5 lat i ta szczególna potrzeba też się zrodziła z tego tytułu, że mieliśmy czteroletniego syna. Teraz mówią wprost – ślub to dobra decyzja. – Trudno to nazwać, ale takiego poczucia w środku bezpieczeństwa, spokoju, ale też takiej radości i dojrzałości. I jak przyznaje socjolog doktor Krzysztof Łęcki, do takiego wydoroślenia mogły zmusić nas kontakty z zachodnimi sąsiadami. – Bardziej zindywidualizowanymi, ale też społeczeństwami skazanymi na kontakty bardziej przypadkowe i mniej trwałe. A z rodziną, niektórzy mówią, że dobrze na obrazku, ale gdy jej nie ma, jak mówią słowa piosenki – ”to samotnyś jak pies”.

A obecność drugiej osoby może być najprostszym lekiem na całe zło pieskiego życia w pojedynkę.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button