Szkoły średnie rozpoczynają walkę o uczniów w sieci

Film promocyjny sosnowieckiego Elektronika ma rzucić na kolana gimnazjalistów. – Ktoś napisał nawet, że sam by poszedł do elektronika. Po zobaczeniu takiej reklamy, więc myślę, że sporo osób jak zobaczy taką reklamę nawet mogłoby się z kusić na tę szkołę – uważa Adrian Świętoń, uczeń ZSEiI w Sosnowcu. Wodzić na pokuszenie trzeba gimnazjalistów, bo jest ich coraz mniej. – Będzie około 1400 uczniów mniej. Stąd te dni otwarte, stąd w pewnym sensie reklamowanie się szkół ponadgimnazjalnych – wyjaśnia Anna Wietrzyk, rzecznik Śląskiego Kuratorium Oświaty.
Dni otwarte, lekcje pokazowe, ulotki i plakaty mają przekonać jeszcze nieprzekonanych. – Internet to jest takie medium, że może to być taki kanał informacyjny, że tak powiem najbardziej skuteczny – stwierdza Małgorzata Szota, zastępca dyrektora w ZSEiI w Sosnowcu.
Na internet postawili też uczniowie liceum w Piekarach Śląskich. Szkoła na kilka godzin zamieniła się w plan zdjęciowy, a uczniowie w aktorów. – Musiałyśmy równocześnie ogarnąć aż trzystu uczniów, którzy gdzieś tam w takiej rozluźnionej atmosferze musieli jednocześnie dobrze się bawiąc, zachować jakąś dyscyplinę – zaznacza Agnieszka Wystemp, nauczycielka w I LO w Piekarach Śląskich.
Zdaniem uczniów taka promocja jest potrzebna, bo wielu ich młodszych kolegów wybiera szkoły poza miastem. – Mam też koleżanki, które mieszkają zaraz obok mnie, a dojeżdżają specjalnie do Katowic. To jest po prostu stratą czasu według mnie, bo ta szkoła jest tak samo dobra jak ta w Katowicach – oznajmia Aleksandra Ślimok z I LO w Piekarach Śląskich. Edukacyjna turystyka to nic dziwnego, bo w ofertach szkół średnich już teraz można przebierać. W przyszłym roku szkolnym podaż zdecydowanie przerośnie popyt. Każdy produkt jest w tej chwili promowany, bo bez tego ofertę szkoły trudno dobrze sprzedać. – Szkoły promują się przy pomocy narzędzi nisko kosztowych. To nie jest klasyczna reklama, za którą trzeba słono zapłacić. Oczywiście to nie jest za darmo, bo tego lib daba trzeba wyprodukować, ale jest to nisko kosztowe – tłumaczy Anna Adamus-Matuszyńska, Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach.
Bez względu na to czy to teatr jednego aktora, czy produkcja z dużą liczba statystów. Wszystkim chodzi o jedno, żeby pomnożyć się nie tylko w oczach.