Szpital w Sosnowcu odsyła ciężko chorego z kwitkiem

Dla ratowania zdrowia męża jego żona musi nadwyrężać swoje. To wielki wysiłek, często na marne. Tym razem badania lekarskie kolejny raz odwołano i wyznaczono następny termin. – Jak można w taki sposób traktować osobę chorą? Ja do wyjazdu potrzebuję dwóch osób, żeby go ze schodów znieść. Potem muszę wyczekać się pod drzwiami, żeby usłyszeć, że wizyta została przełożona na inny termin – mówi Aniela Derda, żona Henryka.
Henryk Derda sparaliżowany jest od dwóch lat. Porusza się na wózku inwalidzkim. Aby mógł wydostać się z mieszkania jego żona musi prosić o pomoc znajomych. Pomaga ich przyjaciel Janusz Gansty. W ostatnich tygodniach już kilka razy musiał wziąć urlop. Za każdym razem ten sam scenariusz. – Informacji na drzwiach nie było, w ogóle nic nie było napisane. Ludzie przychodzili, psioczyli, wydzwaniali do ordynatora – mówi. Bezskutecznie, stąd i następna trudna wyprawa – znów do tego samego szpitala. – To droga przez mękę, nie ma żadnej pomocy dla osób tak cięzko chorych – mówi Małgorzata Derda, córka.
Także dla których dzień zwłoki to uszczerbek na zdrowiu. Jednak przedstawiciele szpitala rozkładają ręce. Ich zdaniem to przypadek zadecydował o tym, że pacjent został odesłany do domu. – Często lekarze są wzywani na blok z poradni, żeby ratować ludzkie życie, które jest bezpośrednio zagrożone. Tak było w przypadku tego pacjenta – tłumaczy Mirosław Rusecki, WSS nr 5 w Sosnowcu im.św.Barbary.
Trudno uwierzyć w trzy takie przypadki z rzędu. Dopiero kiedy choremu towarzyszyła nasza ekipa został przyjęty. Jak mówi rzeczniczka urzędu marszałkowskiego nadzorującego szpital wcześniej podobnych skarg nie było, ale jak zapewnia ta sprawa będzie wyjaśniana. – Przede wszystkim sprawdzimy tą sytuację, to czy pacjent faktycznie był wielokrotnie odsyłany – mówi Aleksandra Marzyńska, Urząd Marszałkowski w Katowicach.
Nawet jeśli szpital musiał odwołać wizytę pacjenta, powinien go o tym uprzedzić, szczególnie w przypadku, gdy jest to osoba niepełnosprawna. Wystarczy jeden telefon, jak twierdzi była rzecznik praw pacjenta. Ten nie powinien zostawić sprawy bez echa. – Pacjent może oczywiście złożyć skargę do istniejącego w śląskim funduszu działu skarg i wniosków – mówi Maria Kukawska, Narodowy Fundusz Zdrowia w Katowicach.
Tyle, że to kolejna fatyga, która może być równie bezcelowa jak poprzednie wizyty w szpitalu.