Region

Szpital z Mysłowic bez pieniędzy

Na kolejne badanie Arkadiusz Gałuszka czeka od kilku dni. Podstawowe ma już za sobą. – USG, EKG, panendoskopia i chyba dalsze mnie czekają. Na specjalistycznym sprzęcie takim jak aparat USG, który za niedługo może zniknąć. Tak wynika z komunikatu zamieszczonego na witrynie internetowej mysłowickiego urzędu miasta: Wierzyciele likwidowanego szpitala nr 1 stracili cierpliwość – wynika z pisma jakie do prezydenta miasta wysłał likwidator SP ZOZ Szpitala nr 1. Grupa firm, wystąpili wspólnie do komornika z wnioskiem o zajęcie i zlicytowanie sprzętu medycznego, na którym pracuje obecnie nowo powstałe Mysłowickie Centrum Zdrowia.

Gdyby sprzęt zniknął, ze szpitala musieliby zniknąć również pacjenci. – Jest to w zasadzie sprzęt wymagany w tej chwili, standardowy, powinien na każdym oddziale taki aparat być – wyjaśnia dr Magdalena Nowrot, oddział wewnętrzny MCZ.

Zarządzający Mysłowickim Centrum Zdrowia Karol Zakrzowski pilnie nasłuchuje wieści od likwidatora, ale jak mówi – komornik to nie jego problem. – Byśmy musieli się ratować w ten sposób, że podpiszemy na ten sprzęt umowę z kimś innym. 5 milionowe długi to pozostałość po zlikwidowanym z końcem marca mysłowickim Szpitalu nr 1. Spłatę zobowiązań rozpisano na lata. W tym roku do wierzycieli miał trafić milion zł. Na razie przekazano trzy czwarte tej kwoty. O resztę z pomocą komornika mieli upomnieć się wierzyciele. – Jeżeli nie będziemy dysponować pieniędzmi jakimi powinniśmy dysponować, jeżeli nie będziemy mogli zawrzeć porozumień, żadnych następnych kroków wierzycieli też nie można wykluczyć – stwierdza Małgorzata Kucytowska, likwidator szpitala.

Brzmi poważnie, ale jak dowiedzieliśmy się w mysłowickich kancelariach komorniczych, taką wersję na razie należy odłożyć na półkę. Razem z aktami sprawy. Bo zawarto ugody. – Jest możliwe odejście od tego pomysłu licytacji majątku. Uzyskując zgodę rady miasta na dofinansowanie do wniosku likwidatora – informuje Tadeusz Chowaniak, wiceprezydent Mysłowic. Opowieści o komorniku i licytacji sprzętu, gdy do niej daleko, radnym nie trudno nazwać. – Dla mnie jest to rodzaj szantażu radnych, to szpital nie będzie miał możliwości funkcjonowania – odpowiada Dariusz Wójtowicz, radny Mysłowic.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Może i szantaż, ale skuteczny. Bo dziś, w czasie nadzwyczajnego posiedzenia radni przekazali pieniądze na spłatę długów.

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button