Region

Szukali zaginionego, którego zamknęli w izbie wytrzeźwień

Impreza w klubie dla 28-letniego mieszkańca Gliwic zakończyła się nie tylko bólem głowy. Jedyne, co pamięta, to upadek na placu Piłsudskiego. Pijanego, w nocy z czwartku na piątek, z chodnika zgarnęła policja

– Następną rzecz, jaką pamiętam, to byłem już na izbie, później dopiero dowiedziałem się, że jestem już w Bytomiu. No i jedyna prośba, zapytałem się czy mogę zadzwonić do domu, usłyszałem, że zadzwonię, jak wyjdę.

Dlaczego telefonu nie mógł wykonać – nikt z bytomskiej Izby Wytrzeźwień wyjaśnić nam nie chciał.

– Dzisiaj jest sobota, biura są zamknięte – tylko tyle odpowiedziano reporterce TVS.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Tymczasem gdy mężczyzna trzeźwiał, szukała go najpierw rodzina i znajomi. A popołudniu – również … gliwicka policja. Ta sama, która w nocy odwiozła go do Bytomia.

– Miał dokumenty,  w telefonie miał emegrency call, tak, że policjanci wiedzieli, ale nic nie dali znać. Gdy byłem na komendzie dyżurny  dzwonił do izby wytrzeźwień, ale w Gliwicach – mowi brat mężczyzny.

Policjanci tłumaczą, że sprawa wcale nie jest taka prosta.

– Posiadanie dokumentów jeszcze nic nie znaczy, ponieważ osoba może posiadać często nie swoje dokumenty. Czynności końcowe, rejestracyjne, odbywają się już po wytrzeźwieniu osoby, kiedy przychodzi policjant do takiego osadzonego, rozmawia z nim i ustala jego tożsamość.

– Człowiek nie może zgubić się na kilkanaście godzin – przekonuje emerytowany policjant, Józef Kogut. -To nie jest igła, policjanci muszą sporządzić z tego dokumenty, czyli brak – czyli któryś sobie zlekceważył i nie wprowadził w system, albo taki tumiwisizm. 

Rodzina wczoraj do późnych godzin wieczornych przetrząsała Gliwice. 28-latek znalazł się , gdy opuścił izbę i odzyskał telefon.

– Są policjanci i są policjanci, moim zdaniem. Brat był pijany, może się zachowywał agresywnie czy coś. I może po prostu chcieli się zemścić. Może po prostu pomyśleli, a niech tam posiedzi, niech się pomartwią o niego.

Policja twierdzi, że chęci ma zawsze dobre, ale … zawodzi system:  Nie żyjemy w matrixie, nie ma takiej sytuacji, nie ma takiej możliwości, żeby policjant który jest na dyżurze, siedzi w biurze i przyjmuje zgłoszenia m.in. o zaginięciach już wiedział, że w tym czasie ktoś kogos równolegle wyzwozi na izbę wytrzeźwień.

A może jednak w matrixie – bo jak się okazuje i tam – i tu wszystko – nawet znikanie – jest możliwe. Szkoda tylko, że na szarym końcu tego “wszystkiego” znajduje sie… kojarzenie faktów.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button