Szybkie samochody w Zabrzu

Lamorghini, Ferrari, Porsche, Bentley – sam dźwięk tych słów miłośników motoryzacji przyprawia o dreszcz. Miłośnicy mieli nie tylko okazję przyjrzeć się im, ale ta jak Damian Zajączkowski zająć fotel pasażera tuż obok rajdowego mistrza. – Niesamowite wrażenie! Duża adrenalina, aż się przestraszyłem – wgniata w fotel. To było moje marzenie, które się spełniło, można powiedzieć. Chciałbym kiedyś takie auto mieć, ale… wrażenia nie do opisania! – mówi Zajączkowski.
Nic dziwnego, że również ci, którzy z zawodową jazdą już się pożegnali, nadal bez samochodowej adrenaliny nie mogą żyć.
Samochodów szybkich, drogich i – jak zapewniają rajdowcy – bezpiecznych, w przeciwieństwie do tych, które w taki sposób zachowują się na ulicach. Samochody rajdowe mają mechanizmy, które każdy mógł dzisiaj sprawdzić z bliska, bo jak zapewnia Leszek Kuzaj ta impreza zprganizowana była tylko w jednym celu: – żeby mogli zobaczyć te samochody, które najczęściej widzimy tylko w telewizji, mogli ich posłuchać, bo to są naprawdę dzieła techniki 21 wieku. To jest sztuka w tych samochodach, które tak jak wyglądają, to jeszcze jeżdżą – mówi Kuzaj.
A przede wszystkim zapierają dech każdemu, kto w swoich żyłach ma choć odrobinę benzyny. Wrażenie – o to właśnie chodzi organizatorom, którzy chcą, aby rajdy przestały być kojarzone z wariatami ścigającymi się bez żadnych ograniczeń.
A chodzi o pokazanie warunków i samochodów, o których zwykli śmiertelnicy mogą co najwyżej pomarzyć. Jednak dzisiaj te marzenia nabrały całkiem realnego kształtu.