Region

Tablice niezgody w Świętochłowicach

Bolesne wspomnienia często wywołują łzy. Byli więźniowie obozu w Świętochłowicach wspominają, że czas w nim spędzony był koszmarem. – Tu ludzie niewinni siedzieli… Tego się nie da opowiedzieć – mówi ze łzami w oczach Irma Lipińska, była więźniarka obozu. Ale wreszcie zostało napisane.

Dziś odsłonięto tablice, które upamiętniają ofiary świętochłowickiego obozu. Tablice, o które spór toczył się kilka lat. – Zostały przesłane do pana Przewoźnika, który zamiast tekst zaopiniować, ułożył swój tekst, który po protu był bardzo konfliktowy, bo mówił po prostu o obozie dla kolaborantów – stwierdza Andrzej Roczniok ze Związku Ludności Narodowości Śląskiej.

Na dzisiejszej uroczystości Andrzej Przewoźnik, przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa nie pojawił się. Nie udało nam się też uzyskać jego telefonicznej opinii.

Zdaniem Jerzego Gorzelika zaproponowany przez niego tekst nie mógł być zaakceptowany. – Jest nie do przyjęcia dla tych wszystkich, którzy poważnie traktują historię Górnego Śląska. To rozwiązanie, którego się doczekaliśmy jest jakimś połowicznym osiągnięciem – podkreśla.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Osiągnięciem, które nie wszystkich satysfakcjonuje. Według ofiar na tablicy powinny się znaleźć informacje na temat tego, kto był komendantem obozu i co się z nim stało. I to znalazło się w pierwszej wersji tablicy przez nich ufundowanej. Dlatego teraz jednym tchem wyliczają wady obecnej. – Trzeba było napisać ostrzej, szerzej, a tu zawarto taki kompromis. Nie jest to wszystko. Miały powstać takie tablice objaśniające szerzej – denerwuje się Paweł Nowok, który pomaga rodzinom ofiar.

Jak zapewniają władze Świętochłowic, takie tablice powstaną, jak będą fundusze. – Trzeba poczekać, trzeba dopracować, muszą ją zanalizować historycy, żeby te treści, które tam były przekazane też nie drażniły nikogo – wyjaśnia Roman Penkała, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Świętochłowicach.

Prawda historyczna nie może drażnić. Ani naginać się zależnie od okoliczności – podkreśla profesor Zygmunt Woźniczka. – Jest to przykład interpretacji, bardzo złej, który przeinacza historię, i który więcej szkodzi niż robi pożytku, ponieważ nie sprzyja pojednaniu polsko-niemieckiemu – uważa historyk.

Nie zgoda, a kompromis – tego symbolem są dziś tablice w Zgodzie. I nikt zdaje się nie pamiętać, że prawda kompromisów nie znosi.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button