RegionWiadomość dnia

Tajemniczy wirus dziesiątkuje stawy. Będzie mniej karpi na święta?

Ludzkim głosem przemówi ich w tym roku mniej. Przemówią za to wyższymi cenami. Za kilka tygodni kilogram karpia może kosztować nawet 15 złotych. – Mniejsza produkcja jest jednym z elementów. Należy też pamiętać o tym, że jednym z  podstawowych czynników kosztotwórczych w gospodarstwach stawowych, jest olej napędowy, którym napędzamy nasze maszyny – mówi Mirosław Kuczyński z Gospodarki Rybackiej Polskiej Akademii Nauk. Rosnące ceny paliw, to dla hodowców jedynie wymówka. Większość stawów w województwie śląskim w tym roku zaatakował wirus KHV, o którym nikt z właścicieli nie chce mówić głośno. Wirus pochodzący z Azji, jest nieszkodliwy dla ludzi, jednak w przypadku ryb straty liczy się w tonach. Mimo, że choroba występuje od lat, wciąż jest nieuleczalna. – My prowadzimy ograniczony monitoring w całym kraju zresztą i na terenie województwa śląskiego. Mimo, że tych badań nie było wiele, nie stwierdziliśmy – mówi Tadeusz Sarna z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Katowicach. Bo zakażenia żaden z hodowców zgłaszać inspekcji weterynaryjnej nie chce. Ci, którzy robili to w poprzednich latach, często bankrutowali.

KHV nie dotknął gospodarstwa w Bąkowie na Śląsku Cieszyńskim. Jednak mniej szczęścia, jak mówi Irena Hansel, mieli właściciele sąsiednich hodowli. – Ten wirus atakuje wszystkich. Małych i dużych. Małe gospodarstwa odczuły straty – 50 procent, 30 procent, a niektórzy nic – mówi. Nic też nie wskazuje na to, że wirusa można uniknąć. – Rzeki pełne są potencjalnych nosicieli, czyli dziko żyjących gatunków ryb karpiowatych, które w każdej chwili są w stanie tą jednostkę epizodyczną do stawów dostarczyć – dodaje Mirosław Kuczyński.

Jednak zabójczy dla niekomercyjnych stawów i jezior, często bardziej niż KHV, jest nadmiar wędkarzy. – To, co jest wpuszczane, to w pewnym momencie za jeden sezon, dwa jest szybko wyławiane. Dlatego trzeba dążyć do takiego łowienia typu no kill – mówi Bogusław Juźwa, prezes Koła PZW Żywiec-Zabłocie. Wędkarskiej modzie “złów i wypuść” trudno jednak będzie ulec tuż przed świętami, kiedy apetyt na karpia rośnie, nawet mimo rosnących cen.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button