Region

Tajne wyniki kontroli w GDDKiA?

Pytania o kontrolę w katowickim oddziale GDDKiA wciąż wydają się niegodne. Mimo to udało nam się wydobyć garść informacji na temat przyszłości strony internetowej i zamieszczonych na niej filmów dokumentujących postęp prac na śląskich drogach. – Umowa zawarta w bieżącym roku zgodnie z zaleceniami z postępowania sprawdzającego, aby mieć czas na ujednolicenie modelu realizacji dokumentacji filmowej postępu prac, zostało rozwiązane na mocy porozumienia stron – tłumaczy Dorota Marzyńska, rzecznik prasowy GDDKiA w Katowicach.

Postępowanie sprawdzające uruchomiono po tym, jak ujawniliśmy, że katowicki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad za ponad pół miliona złotych zamówił filmy na temat postępu prac remontowych na śląskich drogach. Ich producentem była firma należąca do rzecznik prasowej KZK GOP.

Bardzo bym chciał, aby wykazała prawidłowości w postępowaniu. Jeżeli nie, to konsekwencje są znane – podkreśla Radosław Stępień, wiceminister infrastruktury. Czy wykazała? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bo jak się okazuje, wyniki kontroli są prawdopodobnie najpilniej strzeżoną informacją w Polsce. – Postępowanie sprawdzające, które prowadziła centrala Dyrekcji było postępowaniem wewnętrznym i notatka z tego postępowania jest dokumentem wewnętrznym, który nie będzie udostępniany – stwierdza Marzyńska.

Z taką opinią nie zgadza się jednak Grzegorz Wójkowski, ze stowarzyszenia Bona Fides, który jednoznacznie stwierdza, że ktoś tu chyba zapomniał o ustawie o dostępie do informacji publicznej. – Jeżeli jak twierdzi pani rzecznik – nie było żadnych nieprawidłowości – to tym bardziej powinni to pokazać ludziom, mieszkańcom, żebyśmy to widzieli i rzeczywiście mogli to ocenić. Ale tak jak mówię – nie ma czegoś takiego jak wewnętrzne dokumenty urzędu – stwierdza.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Po tygodniowych pertraktacjach na zmianę z przedstawicielami ministerstwa infrastruktury oraz GDDKiA w Warszawie w końcu się udało. Wydobyliśmy szczątkowe informacje o tym, co przesądziło, że ostatecznie umowa na filmy została zerwana. – Analizowaliśmy stopień wykorzystania tych materiałów. W naszej ocenie np. częstotliwość produkcji tych materiałów filmowych mogła być nieco mniejsza – przyznaje Andrzej Maciejewski, rzecznik GDDKiA w Warszawie.

Tej kwestii rzeczniczka katowickiego oddziału Generalnej Dyrekcji starała się nie poruszać. A oto jak odpowiada na jedno z zasadniczych pytań, czy zgodnie z warunkami zamówienia członkowie ekipy filmowej mieli odpowiednie kwalifikacje: Jeżeli chodzi o kwestię zatrudnienia przez firmę wykonawczą, jest to kwestia wewnętrzna tych firm. Natomiast faktem jest, że osoby te były po wykształceniu kierunkowym. Ale zapytana o to, czy możemy prosić o ich dane, aby informację potwierdzić uznała, że nie mają one większego znaczenia dla naszego materiału.

Nie otrzymaliśmy również odpowiedzi na pytanie, czy zasadnym było przelanie kilkuset tysięcy na konto wykonawcy zlecenia. – Tam była po prostu kwestia porównania ofert. W związku z tym oferty, które były konkurencyjne miały po prostu wyższe ceny. A postępowanie sprawdzające nie wykazało uchybień w samej procedurze do wyłonienia wykonawcy – stwierdza Maciejewski.

Ale według doświadczonego producenta filmowego Michała Smolorza to przede wszystkim kwestia kosztów powinna być skrupulatnie skontrolowana. – Liczą się rachuneczki, w dół, w górę, z lewa w prawo i jakkolwiek by nie liczyć to koszty, które wykazano przy produkcji tych filmów są po prostu absurdalnie za wysokie – uważa.

Więcej filmów prawdopodobnie nie będzie, bo superprodukcja była autorskim pomysłem katowickiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, którego nie zdążył skopiować żaden inny oddział.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button