Tankowanie bez oktanów

Automat pieniądze przyjmuje i to jedyne z czym nie ma problemów. Na chorzowskiej stacji benzynowej ST1 obsługi nie ma, więc zdenerwowani kierowcy z pretensjami trafiają na sąsiadującą myjnię.

Łukasz Salomon choć nie zatankował to i tak może mówić o szczęściu. – Pisało, że dystrybutory nieaktywne, wkładałem kartę wyrzucało ją z powrotem, wkładałem – wyrzucało, więc odjechałem z tej stacji – mówi Salomon, kierowca.

Na stacji pieniądze stracił mąż Henryki Siudy. Jak mówi mąż wrzucił banknot 50 złotych i zaczął tankować, kiedy nagle przerwało, parę razy naciskał, ale nic to nie pomogło.

Nic poza paragonem, na którym widnieje reszta. Reszta, której automat nie wydaje. Że takie sytuacje mają miejsce zdają sobie sprawę przedstawiciele sieci fińskich stacji ST1. Jak mówią taka sytuacja może się zdarzyć, jeśli inny klient podchodzi do terminala, nie patrząc na to, że ktoś tam tankuje, wkłada swoje pieniądze przyciska numer dystrybutora – ten sam co wcześniejszy klient, to wtedy ta kwota poprzedniego klienta się blokuje. Często się zdarza, że jeden klient drugiemu robi na złość, choć sam tego nie wie.

Tego nie ma jednak w instrukcji obsługi i klienci nie wiedzą jak w takich sytuacjach reagować. A jaką drogę obrać kiedy pojawią się problemy wyjaśnia rzecznik praw konsumenta. – Z pewnością należy zgłosić to,  forma pisemna jest bezwzględnie konieczna. Można to zgłosić do urzędu miar i wag, który legalizuje tego typu urządzenia – uważa Jerzy Sozański, miejski rzecznik konsumentów w Katowicach.

Tego typu działania nie są konieczne – przekonują przedstawiciele stacji. Jak mówią, jeśli komuś wciągnie pieniądze, albo zostanie reszta, czy też z różnych innych przyczyn – klient się pomyli – zawsze pieniądze są zwracane na konto bankowe.

Tylko, że chociaż stacja jest bezobsługowa, to zwrot nie następuje automatycznie. A klientom odesłanym z kwitkiem cierpliwości brakuje.