RegionWiadomość dnia

Tarnowskie Góry: Zawinili strażnicy w areszcie? Rodzice żądają miliona złotych odszkodowania za śmierć syna!

Liczyli, że to właśnie dzisiaj (19.12) skończy się dla nich historia, z którą zmagają się od siedmiu lat. Na sprawiedliwość państwo Parkitny muszą jednak jeszcze poczekać. W 2006 roku ich syn Sebastian trafił do aresztu śledczego w Tarnowskich Górach. Podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i pobicie, po kilku dniach za kratkami zmarł. -Przez dwie godziny leży w celi nieprzytomny, oddaje pod siebie mocz, nie ma z nim kontaktu. Strażnicy kompletnie nie interesują się losem aresztanta. Kiedy w końcu wzywają pogotowie – pogotowie przyjeżdża. W dziwny sposób konwój dopiero z aresztu wyjeżdża po ponad godzinie do szpitala – mówi o sprawie śmierci Sebastiana w areszcie śledczym w Tarnowskich Górach Marcin Pietraszewski, Gazeta Wyborcza.

Wtedy jest już za późno. Rodzice zaczynają drążyć. Dowiadują się, że ich syn najprawdopodobniej zatruł się środkami czystości, które współosadzeni kazali mu wypić. Obwiniają przede wszystkim strażników więziennych. Ci jednak nie mają sobie nic do zarzucenia. -Pogotowie zostało wezwane do Pana Sebastiana bezpośrednio po otrzymaniu sygnału od współosadzonych, że dzieje się z nim coś niepokojącego. Praktycznie wszystko jest zdokumentowane – mówi Piotr Kołodziej, Areszt Śledczy w Tarnowskich Górach (wyp.arch.) Rodzice nie dają za wygraną. Wytaczają dwie sprawy. Jedną przeciwko strażnikom, drugą przeciwko państwu o odszkodowanie. Żądają miliona złotych. Jedna z drugą są powiązane, dlatego sąd przełożył zaplanowane na dziś mowy końcowe.

-To postępowanie nie zostało zakończone a ewentualne ustalenie odpowiedzialności funkcjonariuszy ma kluczowe znaczenie dla ustalenia czy odpowiedzialność  ponosi areszt śledczy w Tarnowskich Górach – mówi mec. Katarzyna Dworska, adwokat. Dziś przed gliwickim Sądem Okręgowym zeznawała między innymi Danuta Parkitny, która wspólnie z mężem prowadziła swoje prywatne śledztwo. -To, co się dowiedziałam przez 7 lat procesu, co się dzieje w aresztach śledczych jak w ogóle jest niepilnowane i funkcjonariusze, którzy muszą pilnować i ich obowiązkiem jest pilnować, co się dzieje w celach dosłownie nie robią nic – podkreśla Danuta Parkitny, matka Sebastiana, który zmarł w areszcie.
 
Dlaczego żądają aż miliona złotych? -Nie ma ceny wartość czy życie człowieka. Nie przedstawią ceny – mówi Zdzisław Parkitny, ojciec Sebastiana, który zmarł w areszcie. A jednak gliwicki sąd będzie musiał je wycenić. Zrobi to najprawdopodobniej na początku stycznia.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button