Terapia szokowa?

Przerażająca, tak bramę byłego obozu Auschwitz zapamiętał Aleksander – osadzony w zakładzie karnym w Trzebini. Za zabójstwo. – Mam swoja ocenę tego, co tam się wydarzyło i ogromu cierpień, jakich tam doznały narody Europy. Więźniowie z Trzebini wzięli udział w projekcie edukacji przez wizytę w były obozie Auschwitz i mogą już powiedzieć, że ten projekt to najważniejsza lekcja historii, jaką mieli w życiu. – To, co piszą książki nie jest w stanie pokazać tego, co widzimy gdy jesteśmy tam na miejscu – uważa Adrian, osadzony w Zakładzie Karnym w Trzebini.
Więzienna lekcja historii na miejscu – już dała efekty, bo jak mówią wychowawcy – praca domowa, a raczej więzienna została dobrze odrobiona. Wyjazd do byłego obozu Auschwitz był bardzo trudnym przeżyciem. – Powrót do zakładu karnego w Trzebini to była cisza. Kompletna cisza i ta cisza była wymowna w tym wypadku – opowiada por. Tomasz Wacławek, wychowawca w Zakładzie Karnym w Trzebini. Artykuł wywołał burzę i lawinę pytań o resocjalizację przez Auschwitz. Jerzy Michnol – były wiezień obozu Auschwitz do tematu podszedł jednak spokojnie. – Żeby inaczej podejść do życia! Inaczej – czyli mądrzej. Inaczej czyli bardzo odpowiedzialnie – tak by dramat tego miejsca został w pamięci nawet wtedy, gdy opuszczą juz zakład karny. – Jeśli tylko 10% z nich przyjmie i poprawi swoj dalszy bieg życia to już byłby sukces.
Każdego roku to miejsce odwiedza ponad milion osób. Ci, którzy na co dzień przebywają w więzieniu – będą tu szczególnymi gośćmi, bo przekazać im całą wiedzę dotyczącą byłego obozu na pewno nie będzie łatwo. – Zwrócenie uwagi na to do czego może doprowadzić nietolerancja i rasizm to elementy wychowawcze, które w tym projekcie biorą górę – stwierdza Bartosz Bartyzel, Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau. Dla Roberta Borkowskiego – specjalisty polityki bezpieczeństwa górę bierze coś innego – obawa, że wyjazdy skazanych do oświęcimskiego muzeum mogą skończyć się skandalem. – Oby nie skończyło się taką refleksją osadzonych, że mają być wdzięczni Rzeczpospolitej, że mają takich strażników, bo pół wieku więźniowie – niewinni ludzie cierpieli i mieli gorzej.
W to, że jednak będzie lepiej wierzą na pewno w Zakładzie Karnym w Trzebini. Bo tutejsi osadzeni na już wiedzą, że są takie kraty i ogrodzenia mają nie dzielić, a łączyć – w przełamywaniu społecznych barier.