Region

Tęsknota za dworcem

Odgłos wjężdzającego na stację pociągu w uszach mieszkańców nadbrynicznego grodu brzmi, jak muzyka Szopena.  – To jest tęsknota wszystkich czeladzian i dlatego też myślimy, że byłoby to najlepsze zadośćuczynienie – mówi Marek Mrozowski, burmistrz Czeladzi. 

Będziński dworzec ma być rekompensatą za dług, który wiele lat temu Będzin zaciągnął właśnie w Czeladzi. Mrozowski – Pochodzi z 1812 roku, kiedy to jeden z kowali będzińskich pożyczył w Czeladzi 1/4 cetnara żelaza i jak wykazały badania do tej pory nie zwrócił – mówi Mrozowski. 

Na potwierdzenie istnienia długu są nie tylko słowa, ale mocne papiery. Burmistrz Czeladzi ma weksel. Kupił go na aukcji internetowej za 160 zł i zaczął starać się o zwrot wartego 12 tys. długu. Zwrot, na który w Będzinie zgody nie ma. – Będzin jako Będzin ma swój dworzec i koniec. Czeladź nie ma i muszą przyjeżdżać. To jest nasz dworzec i koniec – mówi Sylwia Zawała. 

Koniec końców może być też czeladzki, bo z techniczego punktu widzenia przeprowadzka, nawet ta najbardziej nietypowa to nic trudnego. – Z realizacją takiego przedsięwzięcia, to jest przeniesienia takiego dworca do Czeladzi nie byłoby problemu – uważa Damian Bąkała, firma transportowa. 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Problem jednak jest. Natury nie technicznej, a windykacyjnej. Posiadając niepewne dokumenty, wierzyciel nie może żądać, nie mając orzeczenia sądu, czegokolwiek od dłużnika. Bo w praktyce za 12 tys. dworca się nie weźmie. Ewentualnie system nagłaśniający. To może jeszcze nie dworzec, ale zawsze coś.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button