RegionWiadomość dnia

Tłumy w Spodku. Wystartował Intel Extreme Masters

Wirtualny mecz… prawdziwe emocje. Te towarzyszą zarówno graczom jak i tym, którzy ich dopingują. Najwierniejsi fani cybersportu pojawili się w Spodku już wcześnie rano. Nie przyszli tu z pustymi rękami. – Przygotowaliśmy flagę 21 metrów kwadratowych, czyli trzy na siedem. Mamy też masę małych baloników, confetti. Mamy nadzieję, że “Mana” teraz wygra i będziemy mogli to odpalić. Ponoć na osiem metrów można to wystrzelić, więc na pewno nas zauważą – mówi Paweł “Rycerz” Kitler, fan.

Nietrudno było też zauważyć jak z minuty na minutę katowicka hala wypełniała się fanami gier komputerowych. – To są niesamowite społeczności. To jest społeczność w której ja żyję od dobrych dwunastu, trzynastu lat. To są ci sami ludzie, których się zna, którzy żyją grą, razem z nią, takich ludzi w Polsce jest bardzo, ale to bardzo dużo – zaznacza Marcin “Morglum” Lelontko, gracz, komentator.

Na taką ilość młodych przeważnie entuzjastów rywalizacji w świecie wirtualnym od samego początku liczyli też organizatorzy mistrzostw świata. – Tu natomiast będzie atmosfera kotła i mi się aż głos jeży, jak o tym myślę – mówi Michał Blicharz, Turtle Entertainment.

Myśleć mają też o czym władze Katowic. Takiej widowni nie gromadziły tu nawet rozgrywane na realnym parkiecie Mistrzostwa Europy w koszykówce. – Myślę, że inne miasta to dostrzegą. Myślę, że dopiero teraz się budzą, że przegapiły jedną z największych szans – mówi Michał Jędrzejek, radny miasta Katowice.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Pod wrażeniem polskich fanów cyberolimpiady są także zagraniczni dziennikarze. – Dotychczas takie tłumy można było spotkać podczas sportowych zawodów, czy wyjątkowych koncertów. Nie wiem, czy w Anglii udałoby się zgromadzić aż tak liczny tłum na zawody komputerowe. Tu wygląda to naprawdę magicznie – stwierdza James Woods, dziennikarz, przyjechał z północnej Anglii.

Ta gorąca atmosfera ma podbudować polskich graczy. Największe szanse na to, by sięgnąć po puchar ma on – w wirtualnym świecie znany jako “Mana”. – Jest u siebie, ma za sobą publiczność, a wiemy, że przed własną publicznością gra się łatwiej. Myślę, że cały Spodek będzie za nim, będą wspierać i nagradzać oklaskami każdy jego ruch w grze. Ma naprawdę duże szanse – zaznacza Paul Chaloner, komentator sportowy.

A przygotowania do najważniejszej dla nich imprezy w roku, tak jak te w świecie sportu realnego, trwały miesiącami. W ich trening zaangażowane są nie tylko mięśnie rąk i nóg, ale przede wszystkim umysł. A do tego dla utrzymania koncentracji hektolitry kawy.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button