To jednak nie Marcin L. rozsyłał maile o alarmach bombowych? Śledczy nie mają pewności
Opinia biegłego, dotycząca zawartości laptopa jest już gotowa. Dla śledczych jest jednak na tyle mało czytelna, że na razie nie są w stanie stwierdzić jednoznacznie, czy dokument potwierdza czy Marcin L. jest autorem alarmów bombowych które sparaliżowały między innymi Katowice i Warszawę, czy też nie. Sam podejrzany o alarmy w 22 instytucjach nie przyznaje się do winy. Prokuratura Okręgowa w Katowicach musi poczekać więc na samego biegłego, który objaśni śledczym co tak naprawdę jest w jego ekspertyzie. Biegły do Katowic ma przyjechać w piątek 12 lipca. Jeśli ekspert nie potwierdzi jednoznacznie, że to z komputera Marcina L. wysyłano w nocy z 24 na 25 czerwca maile, które spowodowały ewakuację szpitali, prokuratur, sądów i centrów handlowych – może to być podstawą do cofnięcia mężczyźnie zarzutów. Śledczy czekają także na opinię biegłego, dotyczącą zawartości smartfona, znalezionego przy zatrzymanym Marcinie L.