RegionWiadomość dnia

To już koniec kortów tenisowych w Katowicach?

Sezon zimowy ledwie się rozpoczął, a na katowickich kortach wkrótce może się skończyć. – Stan obiektu jest można powiedzieć zadowalający. Oczywiście są mankamenty, należy ten obiekt jeszcze doinwestować. Dzieje się to powoli jakimiś drobnymi krokami – mówi Jacek Łabuz, tenisista. Tymczasem obiekt przy ulicy Szopienickiej zamiast w stronę inwestycji kroczy w zupełnie innym kierunku. Dziś współwłaściciel klubu tenisowego Pro-Ten Bogdan Głąb dostał od komornika jasny przekaz. Do 11 grudnia ma się stąd wyprowadzić. Bogdan Głąb nie może pogodzić się z tym, że z dnia na dzień właściciel terenu, na którym stoją jego korty, czyli Katowicki Holding Węglowy, unieważnił umowę dzierżawy i podniósł czynsz o ponad 400 procent. Sprawa trafiła do sądu. – Jeżeli nic w między czasie się nie wydarzy, nie będę miał wyjścia. To są sprawy związane z prawem, więc tutaj będzie ciężko przeskoczyć komornika.

Rzeczywiście sprawa jest trudna, ale nie beznadziejna. Korty chce przejąć miasto. – Zakładamy, że utrzymamy formę kortów tenisowych, czyli chcemy taką działalność utrzymać, żeby można tam było szkolić dzieci i młodzież – stwierdza Sławomir Witek, Urząd Miasta w Katowicach. Ale żeby można tu było kogokolwiek szkolić, potrzebna jest dobra wola właściciela terenu. Tymczasem Katowicki Holding Węglowy ma zupełnie inne priorytety. – Naszym założeniem jest to, żeby się skupić na tym co dla nas jest ważne, czyli na naszej produkcji. Natomiast wszystkie pozostałe tematy, jeżeli jest gdzie sprzedać, pozbyć się – podkreśla Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego. Obecnie miasto negocjuje warunki przejęcia terenu w zamian za przekazanie Holdingowi innych działek. Kłopot w tym, że te negocjacje trwają od miesięcy, a ich końca nie widać.

Mgliście zapowiada się też przyszłość obiektu przy ulicy Astrów. Nowy właściciel już dawno zapowiedział, że korty nie mają tu racji bytu. – Na dziś taka stawka jaką proponują potencjalni dzierżawcy kortów, to ona nie pokrywa w żadnym wypadku nawet jednej dziesiątej kosztów, które są z tym związane – mówi Michał Goli, prezes zarządu GC Investment. Dlatego plany co do tego miejsca są zupełnie inne. Inwestor najchętniej widziałby tu obiekt biurowy. Czeka jeszcze na zgodę urzędu miasta. – Każde miejsce, które jest do takiego sportu przeznaczone powinno zostać utrzymane i trudno mi sobie wyobrazić, żeby to miejsce zniknęło z powierzchni – zaznacza Jacek Łabuz.

Ale to właśnie powierzchnia, a właściwie lokalizacja determinuje zwykle ich los. Bo gdy w grę wchodzą wielkie pieniądze, każdy sport wypada w końcu na out.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button