RegionWiadomość dnia

To już koniec nart w Bytomiu? Lista wierzycieli Sportowej Doliny jest długa

Firmy, bank, osoby prywatne, ZUS czy urząd skarbowy. Lista wierzycieli „Sportowej Doliny” jest długa. Jedyną szansą na odzyskanie przynajmniej części pieniędzy jest licytacja działek, na których działa stok narciarski. A dokładniej prawa ich wieczystego użytkowania, bo formalnie właścicielem jest Skarb Państwa.

Historia długów powstałej w maju 2002 roku Sportowej Doliny jest długa (co ciekawe, w styczniu 2010 roku powstaje nowa spółka „Dolomity Sportowa Dolina” zarejestrowana pod tym samym adresem i z tym samym prezesem Jarosławem Sz.). Wprawdzie pierwszy wpis w księdze wieczystej o wszczęciu egzekucji z nieruchomości przez komornika pochodzi z marca 2010 roku, to jak ustaliliśmy, spółka nie płaciła różnym podmiotom znacznie wcześniej. Tak było choćby w przypadku Górniczych Zakładów Sportowych S.A. – W naszym przypadku chodziło o opłatę za tzw. służebność drogi. Mieliśmy dostawać 250 zł miesięcznie, ale od lat Sportowa Dolina nie reguluje tych należności – mówi Eugeniusz Kotas, prawnik GZS S.A.

W przypadku tej firmy dług wynosi między 20 a 30 tys. zł. Podobną kwotę Sportowa Dolina winna jest chorzowskiej firmie Budoserwis, która wykonywała dla niej usługi wyceny nieruchomości. Mniejsza kwota, bo około 10 tys. zł wchodzi z kolei w grę w przypadku firmy ochroniarskiej FOSA. Najwięcej, ale dokładnie nie wiadomo ile, Sportowa Dolina zalega Śląskiemu Bankowi Spółdzielczemu Silesia. – Potwierdzam, że dług w stosunku do nas jest cały czas aktualny. Nie mogę jednak mówić o kwotach, bo obowiązuje mnie tajemnica bankowa – powiedziała nam Jolanta Godyń, wiceprezes banku.

W kolejce po pieniądze od komornika czekają też Estrada Rybnicka i kilka osób prywatnych. Sama tylko hipoteka działek w Suchej Górze stanowi zabezpieczenie dla kredytu i pożyczek jakie zaciągnęła Sportowa Dolina na kwotę około 7 mln zł. Nie wiadomo ile z tej sumy udało się spłacić, ale zapewne niewiele.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Co oznacza wystawienie stoku i jego najbliższego otoczenia na licytację? Na razie nic konkretnego. Trudno oczekiwać, żeby ktoś wyłożył 5,267 mln zł (cena wywoławcza). A nawet gdyby tak się stało, nie oznacza to automatycznej likwidacji stoku. Nowy właściciel może przecież utrzymać dotychczasową działalność. Poza tym sama procedura uprawomocnienia się wyników licytacji, a potem przejęcia terenu może potrwać wiele miesięcy.

Jeśli 18 kwietnia nie znajdzie się chętny na działki w Suchej Górze, za jakiś czas powinna zostać ogłoszona druga licytacja. Wówczas cena będzie już znacznie niższa.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button