To sport dla prawdziwych facetów. W Lublińcu odbył się 8 Bieg Katorżnika.

Tutaj mięczaki nie mają czego szukać. Trzeba mieć nie tylko wzorową kondycję i niezmordowaną tężyznę fizyczną, ale także odporność na trudne warunki. Bo Bieg Katorżnika w niczym nie przypomina nawet triathlonu. W Lublińcu, uczestnicy tegorocznej edycji arcy-trudnych zmagań, mają za zadanie pokonanie nie tylko swoich słabości, ale także wody, smrodu, rowów, a nawet bagna pełnego robactwa i pijawek.
8 Bieg Katorżnika przyciągnął do Lublińca miłośników ekstremalnych doznań, połączonych z nadludzkim wysiłkiem. Długość trasy nie robi może wrażenia – 12 kilometrów. Ale to, co uczestnicy spotkają na jej drodze to już wyzwanie nie dla każdego. Rok rocznie organizatorzy zmieniają “atrakcje” czekające na tytułowych katorżników. W tym roku mają do pokonania jak zwykle pełne błota rowy, wodę, ale także bagno. W pierwszym biegu – w 2005 roku – wzięło udział 50 osób. Od tamtego czasu frekwencja pnie się w górę rok rocznie.
Ze względu na poziom trudności imprezy, udział w niej mogą wziąć tylko osoby pełnoletnie. I też nie wszystkie. Zgłoszenia są bowiem weryfikowane – na linię startu zostały dopuszczone osoby, które nie mają przeciwwskazań do biegów długodystansowych oraz własnoręcznie podpiszą oświadczenie o świadomości zagrożeń i starcie na własną odpowiedzialność. Trzeba też umieć pływać i mieć przynajmniej wzrost Prince'a – czyli 155 cm.
W tegorocznej edycji wprowadzono limit startujących na 150 osób w biegach indywidualnych plus 20 dla organizatora, oraz 40 drużyn i 50 par skazańców. Odbędzie się pięć biegów startujących w godzinowych odstępach czasu – 11:00, 12:00, 13:00, 14:00, 15:00. O godzinie 12:00 odbędzie się bieg wyłącznie dla kobiet, o godzinie 13:00 wystartuje Galernik TEAM, czyli rywalizacja drużynowa dla 4 osobowych zespołów, o godzinie 14.00 Bieg VIPów i dziennikarzy.