RegionWiadomość dnia

Toksyczna cena utylizacji toksyn; w Myszkowie grozi paraliż finansowy

Myszkowska bomba ekologiczna wciąż tyka. O wznowieniu likwidacji nielegalnego wysypiska w Myszkowie-Osińskiej Górze nie ma jednak mowy. – Ta ekspertyza w zależności od wariantów od 3,2 do 4,5 miliona złotych na oczyszczenie tego, co jest zalecane przez prokuraturę – informuje Włodzimierz Żak, burmistrz Myszkowa.

Problem w tym, że zadłużone na 15 milionów złotych miasto w budżecie takich pieniędzy nie ma. Znikąd jak na razie nie widać też pomocy. Przez rok zabiegali o nią poprzednicy Włodzimierza Żaka. – Poszukujemy tych środków od dłuższego czasu. Staramy się znaleźć instytucję w tym kraju, która pomogłaby nam w pozyskaniu tych środków, w dofinansowaniu, bądź jakiejkolwiek innej formie pomocy finansowej dla gminy – mówi Rafał Gil, z-ca byłego burmistrza Myszkowa.

Bezskutecznie. Za kwotę blisko pół miliona złotych jaką już zapłacono, usunięto jedynie to, co było na zewnątrz, w magazynach i w wykopie – w sumie blisko 30 ton odpadów. Nieoficjalnie mówi się, że niebezpieczne chemikalia mogą jeszcze zalegać pod powierzchnią całej działki. – Dopiero po przeprowadzeniu wizji lokalnej i po przeprowadzeniu odwiertów, odkrycia tego terenu – będziemy mogli określić, ile tych odpadów tam jest – tłumaczy Marcin Jurasz, REMONDIS.

Ale na kolejne odwierty także zabrakło pieniędzy. Wszystko wskazuje na to, że jedynym rozwiązaniem będzie sięgnięcie do miejskiej kasy. – Nie chcę tutaj rozniecać negatywnych treści, co do paraliżu miasta. Na pewno odbyłoby się to kosztem rezygnacji z niektórych inwestycji w mieście – stwierdza Włodzimierz Żak, burmistrz Myszkowa.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na placu boju burmistrz Myszkowa pozostał sam. Na pomoc finansową nie może liczyć, bo twórcy składowiska zostali złapani. Problem w tym, że za utylizację nie zamierzają płacić. – Jedynie pomoc mogłaby być udzielona panu burmistrzowi w formie pożyczki, być może z narodowego funduszu ochrony środowiska – mówi Anna Kuśka-Ciba, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska.

Decyzja o jej przyznaniu jeszcze nie zapadła. Do tego czasu w tym miejscu prace z pewnością nie ruszą. W maju odczytany powinien za to zostać akt oskarżenia przeciwko Wiesławowi S. i Rafałowi S. – Tutaj kara nie może być wyższa od 8 lat pozbawienia wolności, aczkolwiek nie sądzę, żeby wniosek oscylował w maksymalnym wymiarze – informuje Zbigniew Wytrych, Prokuratura Rejonowa w Myszkowie.

Ekspertyzy już wykazały, że górne warstwy gleby zostały tu skażone metalami ciężkimi. Skażenie wód gruntowych Myszkowowi podobno nie grozi, co nie znaczy że nie jest możliwe. – Nigdy nie wiadomo, co z tego będzie. My możemy myśleć, że nie dojdzie, ale gdyby doszło to co? Bo przecież może dojść – stwierdza Barbara Kukla, mieszka w pobliżu toksycznego wysypiska.

Ale jak tłumaczy mieszkający nieopodal wysypiska Edward Noszczyk, wielu jego sąsiadów do toksycznego sąsiedztwa zdążyło się przyzwyczaić. – Większość ludzi przeszła do porządku dziennego, nie zdają sobie sprawy z tego niebezpieczeństwa – zakopanych trucizn, które jednak do środowiska przeszły – mówi.

Tylko myszkowskim urzędnikom, jeśli najgorszy scenariusz się potwierdzi, miliony złotych wydane na likwidację trucizn jeszcze długo mogą nie dać o sobie zapomnieć.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button