Tragedia w kopalni Mysłowice-Wesoła. WUG: przed katastrofą rosło zagrożenie metanowe
Po miesiącu od tragedii w mysłowickiej kopalni prawda o tym, co działo się ponad sześćset metrów pod ziemią, zaczyna wychodzić na jaw. W piątek odbyło się pierwsze posiedzenie prokuratorów i ekspertów górniczych po wizji lokalnej w pobliżu miejsca katastrofy. Śledczy przesłuchali też dwudziestu ośmiu świadków. Głównie górników, którzy przed wybuchem fedrowali w tym samym miejscu co ci z 6-go października. – Można powiedzieć, że w przeciągu ostatniego tygodnia przed zdarzeniem w rejonie ściany 560 rosło zagrożenie i metanowe i pożarowe – mówi Wojciech Magiera, Wyższy Urząd Górniczy.
Informacje, które zostały potwierdzone również przez część czujników zainstalowanych pod ziemią. Prokuratura Okręgowa w Katowicach otrzymała właśnie kilkusetstronicowy opis ich wskazań. Analiza potrwa jednak kilka tygodni. Śledczy mają już pełny protokół z sekcji 42-letniego kombajnisty, który zginął pod ziemią. – Ten uraz termiczny związany z oparzeniami powłok ciała i jeszcze wpływem środków duszących, to była przyczyna zgonu zdaniem biegłych. To wszystko wskazuje na to, że to była śmierć o charakterze nagłym – informuje Marta Zawada-Dybek, Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
Na skutek oparzeń w siemianowickim szpitalu w kolejnych dniach po katastrofie zmarło kolejnych czterech górników. W sumie ucierpiało trzydziestu jeden. Ośmiu nadal leży w Centrum Leczenia Oparzeń. – Trzech na intensywnej terapii w stanie ciężkim, aczkolwiek rokującym pozytywnie. Dwóch w stanie ciężkim na oddziale chirurgii ogólnej, rokującym pozytywnie. I trzech na chirurgii ogólnej w stanie zupełnie dobrym – mówi prof. Marek Kawecki, Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Prawdopodobnie w tym miesiącu zostaną wypisani ze szpitala.
Po raz pierwszy wczoraj w Katowickim Holdingu Węglowym odbyło się spotkanie z wdowami po zmarłych górnikach. Zarząd jest gotowy wypłacić rodzinom zadośćuczynienia. – To zawsze wymaga czasu, to wymaga spokojnych rozmów i te rozmowy będą prowadzone nadal – wyjaśnia Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego.
Komisja Wyższego Urzędu Górniczego próbowała również odpowiedzieć na pytanie, kiedy w mysłowickiej kopalni będzie można wznowić wydobycie. Od ponad miesiąca praktycznie stoi w bezruchu, ciągnąc finanse Holdingu na dno. – Z punktu widzenia dzisiejszych cen rynkowych węgla, mając na uwadze zewnętrzną strukturę spółki, byłby na pewno minus, ale minus, który się broni sytuacją rynkową – mówi Zygmunt Łukaszczyk, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego.
Prawdopodobnie do normalnej pracy KWK Mysłowice-Wesoła wróci jeszcze w tym miesiącu. Na początku grudnia ruszy wydobycie na nowej ścianie. Jednak nie w tym samym rejonie, w którym doszło do wybuchu metanu. Pożar pod ziemią nadal trwa. Najwcześniej w maju przyszłego roku w miejscu, gdzie doszło do tragedii, pracować będą prokuratorzy.