RegionWiadomość dnia

Tragiczne żniwo mrozów. Zamarzło już 10 osób

Dach nad głową jest, miejsce by przygotować obiad też. Trudno jednak nazwać to domem. Adam Buczek na ulicę trafił po wyjściu z więzienia. W takich warunkach spędza dwudziestą już w swoim życiu zimę. Żeby nie dać się mrozowi robią wszystko co mogą. Jednak często bez pomocy Straży Miejskiej się nie obejdzie. Strażnicy miejscy m.in. z Katowic codziennie sprawdzają koczowiska bezdomnych. Starają się ich przekonać, żeby zostawili dotychczasowe życie i zmienili je na bezpieczniejszą noclegownię.

Ostatnie kilkadziesiąt godzin przyniosło tragiczny bilans – tylko w województwie śląskim zamarzły trzy osoby. Dwie pod Zawierciem. Jedna w Chorzowie. 53- letni bezdomny zmarł z wychłodzenia. – Został znaleziony w zaroślach przy ul. Towarowej. Zgłoszenie o denacie otrzymaliśmy od przechodnia – informuje mł. asp. Justyna Dziedzic, KMP w Chorzowie.

Jedyne, co mogą często zrobią, to spisać dane osobowe tych osób. Jeśli nie zagrażają innym, to nie można siłą ich stąd zabrać. Bezdomni nigdy jednak nie mieszkają w pojedynkę. To zwiększa szanse przeżycia.

Jan Hrynyszyn w katowickiej noclegowni mieszka od 3 lat. Jak mówi, nie wróci stąd na ulicę. – Tu zawsze jest jakieś wyjście. Można wziąć i stanąć na nogi… jeżeli ktoś chce – stwierdza. Zwykle jednak barierą jest dla nich alkohol. Punkt pierwszy regulaminu w tym miejscu, to bezwzględna trzeźwość. – Mamy alkotest. Jeżeli sprawdzimy – osoba jest pod wpływem alkoholu – wtedy wzywamy odpowiednie służby i najczęściej kończy się to na izbie wytrzeźwień – informuje Jacek Borkowski, opiekun w Domu Noclegowym w Katowicach-Szopienicach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Od początku listopada na Śląsku działa specjalna infolinia dla bezdomnych. Pracujący w centrum zarządzania kryzysowego odebrali już setki telefonów. Ponad osiemdziesiąt z nich skończyło się skuteczną interwencją. Często dzwonią sami bezdomni. – Są to z reguły telefony osób, które potrzebują pomocy, czyli pytają o adres jakieś jadłodajni, adres noclegowni, generalnie takiego ośrodka pomocowego – mówi Janusz Kulej,  Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach. Jak mówią, od życia nie oczekują zbyt wiele. Jednak nie zawsze można oczekiwać, że pomogą sobie sami.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button