AlarmRegionWiadomość dnia

Tragiczny pożar w Katowicach. W ogniu zginął mężczyzna [ZDJĘCIA]

Miała być schronieniem, okazała się śmiertelną pułapką. 71-letni mężczyzna nie zdołał uciec z altany, która spłonęła minionej nocy. Dopiero po ugaszeniu pożaru, strażacy znaleźli jego zwłoki. -Na chwilę obecną nie są jeszcze znane przyczyny pożaru, prawdopodobną przyczyną zgonu mężczyzny było zaczadzenie – mówi mł. asp. Sebastian Imiołczyk, Komenda Miejska Policji w Katowicach. Chociaż jak przyznają ci, którzy mają ogródki w Katowicach-Załężu, do tragedii mogło dojść dlatego, że mężczyzna ogrzewał altanę węglowym piecem. -No jak ja tu mam 15 lat działkę, tak on cały czas tu mieszkał, cały czas na tych działkach przebywał – mówi Stanisław Kosek, działkowiec. Półtora tygodnia temu w jednym z kanałów ciepłowniczych przy ulicy Murckowskiej w Katowicach również doszło do tragicznego pożaru. Zginęła w nim bezdomna kobieta. Interweniującym policjantom udało się uratować tylko jej partnera. -Była już bardzo wysoka temperatura, bardzo wysokie zadymienie i po kilkunastu sekundach poszukiwań, tak po omacku niestety z uwagi, żeby ratować swoje życie musieli ten kanał niestety opuścić – mówi kom. Jacek Pytel, Komenda Miejska Policji w Katowicach.

 

 

Na podobne niebezpieczeństwa bezdomni narażeni są bardzo często. Pan Józef na ulicy żyje od 22 lat. Cudem udało mu się ujść z życiem, gdy w pustostanie, w którym nocował, wybuchł pożar. –Oliwkę kupiłem, ja jestem po oparzeniu, my się palili tu w ruinach. Mnie uratowali, kolega nie żyje – mówi  Józef, bezdomny z Katowic. Pomagać tym, którzy wybrali życie na ulicy próbują strażnicy miejscy. Chociaż zazwyczaj bezdomni pomocy odmawiają. I to nawet zimą. Mimo, że mogą liczyć na miejsca w noclegowniach. -To jest ich wybór, taką drogę sobie obrali, że nie chcą w ogóle pomocy z naszej strony. Mają na tyle przygotowane koczowiska swoje, że nie chcą korzystać z pomocy miasta i naszych służb mundurowych – wyjaśnia Joanna Sowa-Lorentowicz, Straż Miejska w Zabrzu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

 

Pomóc próbują też streetworkerzy. I jak mówią, wcale nie jest to takie łatwe. -Bardzo ważny jest kontakt indywidualny, bo to zależy od indywidualności tego człowieka, czy faktycznie on będzie chciał… Nie ukrywam, że ciężko jest dotrzeć do takiej grupy osób, bo jednak są to osoby, które są po różnych przeżyciach – mówi Magdalena Uroda, streetworker z Katowic. W Katowicach od miesiąca działa unijny program walki z bezdomnością. Na razie udało się zatrudnić dwóch streetworkerów, którzy mają pomagać w wychodzeniu z bezdomności. Oprócz nich, w teren wychodzą też pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. -Jesteśmy takim supportem dla streetworkerów, na tę chwilę uważamy, że dwóch streetworkerów będzie w przeciągu dwóch lat pracowało na terenie naszego miasta i zobaczymy, czy potrzeby są większe, czy to wystarczy, czy też nie – mówi Jacek Marciniak, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Katowicach. Według szacunków, tylko w Katowicach jest ponad 650 bezdomnych. Około 100 z nich żyje na ulicy. <.>

 

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button