RegionWiadomość dnia

Tragiczny wypadek w Zabrzu; na szczęście to tylko ćwiczenia

Dziesiąta rano. Aleja Korfantego w Zabrzu. Na nogi postawione wszystkie służby. Pasażerów rozbitego samochodu można było wyjąć dopiero po użyciu specjalistycznego sprzętu. – Kilka osób poszkodowanych, służby wykonują czynności, na razie tyle. Będzie rzecznik do niego się zgłosicie – relacjonował na gorąco st. post. Arkadiusz Zyber, KMP w Zabrzu. Zgłoszenie o karambolu policja otrzymała tuż przed dziesiątą. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierowca samochodu nagle zjechał na pobocze. – Kierowca autobusu również chcąc uniknąć zderzenia odbił gwałtownie w prawo w wyniku czego uderzył w latarnię oświetleniową. Niestety kierowca autobusu poniósł śmierć na miejscu – mówi podkom. Marek Szeliga, KMP w Zabrzu.

To jest tragiczne. Co się w ogóle dzieje na tych drogach? To jest straszne – wyznaje Brygida Grażyńska, świadek wypadku.

Straszne z pozoru, bo wypadek na Korfantego to tylko symulacja i ćwiczenia. Dla Daniela Budnego, który dopiero zaczyna pracę w pogotowiu to pierwszy tak poważny wyjazd. Jak mówi ma nadzieję, że te ćwiczenia pomogą mu w przyszłości. – Coraz więcej wyjazdów, coraz więcej podróżujących, więc wypadków na pewno coraz więcej. Motocykliści też wyjechali na drogę, bo jest ładna pogoda, więc wypadków co nie miara niestety. Niestety także tych śmiertelnych. W maju na krajowej jedynce doszło do najtragiczniejszego wypadku w tym roku. Na stojące przed czerwonymi światłami dwa samochody osobowe najechała ciężarówka przygniatając je do stojącego przed nimi Tira. Zginęło pięć osób. – Faktycznie przypadki, przy których musimy rozcinać karoserie samochodów, wydobywać ludzi zakleszczonych, to jest nasz ”chleb powszedni” chciałoby się powiedzieć – oznajmia mł. bryg. Kamil Kwosek, PSP w Zabrzu.

Nieprzypadkowo też w tej symulacji wybrano wypadek z autokarem. Przedwczoraj właśnie autokar rozbił się w Czechach. W maju na Słowacji autobus ze studentami Uniwersytetu Śląskiego stoczył się z nasypu i przewrócił na bok. Rannych było kilkanaście osób. Dziś nieco młodsi mogli się przekonać jak wygląda akcja ratunkowa w tak drastycznych przypadkach. – Leżę, mogę się wykrwawić i do mnie podchodzą tylko ludzie i mówią: ”nic Ci nie będzie, nic Ci nie będzie”, a człowiek spanikowany – opowiada Joanna Kluska, która udawała poszkodowaną.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Strażacy i ratownicy panikować nie mogą, nawet w takich sytuacjach. I choć po tych ćwiczeniach do podobnego wyjazdu są przygotowani z pewnością woleliby, żeby takich scenariuszy nie pisało życie.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button