RegionWiadomość dnia

Trampkarze MCKS-u Czeladź nie mogą odejść z klubu; spór trwa

My wszyscy chcemy grać w klubie. Tylko, że prezes rozdziela nas wszystkich. Trenera, nas. Chcą wyrzucić naszego trenera – opowiada Piotr Gwiazda, trampkarz. Walka o Bogdana Pikutę trwa od miesiąca. Rodzice postanowili nawet założyć własny klub, by zwolniony z MCKS-u Czeladź trener mógł dalej pracować z trampkarzami. – Mi brakuje słów w tej chwili na to wszystko. Od płaczu do euforii i tak, bo też mieliśmy informację, podaliśmy dzieciom, że jednak będą grały, że się pan prezes zgodził, pani prezes i zarząd, że wszystko w porządku. Znowu teraz jest płacz – oznajmia Mirosław Paździor, ojciec piłkarza.

Wiceprezes klubu Marian Kroczek jeszcze miesiąc temu obiecywał, że problemów nie będzie: – Dzieci zostają w klubie. Ale to decyzja należy do rodziców. Dziękuję, tyle mam do powiedzenia. Więcej do powiedzenia władze klubu miały w wysłanym wczoraj piśmie (zdjęcie 2). Dziś czasu dla nas nie znalazły. Trener Pikuta nie wyklucza, że dostać miało się jemu. Zamiast tego ucierpiał zupełnie ktoś inny. – Krzywdzone są dzieci. Dzieci nie chcą przechodzić w tej grupie czy rozpraszać się, bo oni się ze sobą bardzo zżyli.

Problem w tym, że ta gra coraz bardziej przypomina kopanie się z koniem. I nie pomogły nawet interwencje radnych i złożone obietnice. – Sprawa będzie załatwiona. Doceniono zaangażowanie rodziców, trenera Bogdana Pikuty. Niestety dzisiaj okazało się, że to wszystko były jedynie obiecanki, a chłopcy nie są zgłoszeni do ligi – oznajmia Teresa Kosmala, czeladzka radna. A nowy klub bez zgody na transfer zgłosić ich nie mógł. Dziś minął termin zgłoszeń do podokręgowych rozgrywek – dlatego sprawa znalazła swój finał w sądzie arbitrażowym Śląskiego Związku Piłki Nożnej. O ile znajdzie się stadion do czasu rozstrzygnięcia mali piłkarze będą mogli grać. – Oni starają się przytrzymać tych chłopców młodych przy swoim klubie, ale nie zarejestrowali ich do mistrzostw, także Ci młodzi chłopcy teraz będą siedzieć w domu. My chcemy aby oni grali – podkreśla Przemysław Szałański, Czeladzki Klub Sportowy.

Jeśli nie wyjdzie – zdarzyć się może wszystko – zapowiadają zdesperowani rodzice. I nie wykluczają nawet okupacji urzędu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button