Region

Trwa liczenie strat po chaosie w Kolejach Śląskich

Po grudniowym chaosie na torach i rozpadzie taboru, Koleje Śląskie znów chcą zyskać w oczach pasażerów. Idealnie nie jest, ale ci teraz, narzekają zdecydowanie mniej. – Jako że wracam ze studiów często zmęczony, to miło jest gdy pociąg już na ciebie czeka, a nie trzeba czekać na niego właśnie, więc już jest ok – stwierdza Bartosz Ćmiel. Żeby było bardzo ok, spółka postanowiła zatrudnić agencję, która zadba o jej medialny wizerunek. O ten zresztą – przy każdej okazji, choć może nie zawsze rozsądnie – dbano od samego początku. Zamiast udawać marszałka, który jeździł koleją – trzeba było zaszyć się w gabinecie i modlić, by wszystko poszło jak należy – mówi Bohdan Dzieciuchowicz, eksperta od wizerunku. – To nie jest żaden problem pójść do każdego z wagonów z osobna i po prostu przeprosić już imiennie wręczając skromne podarki w postaci kalendarzy. Jeszcze mamy początek roku.

Nowe kierownictwo spółki zaczęło sumować koszty kilkutygodniowego chaosu. – Prosimy jeszcze o te parę tygodni zwłoki. Na pewno do końca stycznia zostanie to upublicznione. Mamy pierwsze szacunki, ale nie chcielibyśmy jeszcze przedwcześnie mieć informacji niepełnej. Gromadzimy jeszcze i analizujemy cały czas sytuację – wyjaśnia Maciej Zaremba, rzecznik prasowy Kolei Śląskich. Do końca grudnia z 8166 połączeń kolejowych ponad tysiąc obsługiwały autobusy, a szesnaście odwołano. Policzono, ile będzie kosztować zlecenie kilku połączeń Przewozom Regionalnym. Z umowy zawartej do 14 marca wynika, że to koszt ok. 35 mln zł. Gdyby te same połączenia wykonały Koleje Śląskie, kwota byłaby o 60 proc. mniejsza. Do tego dochodzi ponad 20 tysięcy wydane na ulotki dla pasażerów i wspomniane usługi agencji reklamowej. Na tym liczenia nie koniec, bo w Kolejach Śląskich liczą, że sukcesem będzie najnowszy pomysł. Zgodnie z nim już niebawem wyjechać mają też na ulice busy, do atrakcyjnych miejsc w regionie. – Do tego też będziemy chyba dążyć, żeby jednak tak jak jest taka propozycja dojazdu do Szczyrku, gdzie nie ma torów, a Koleje Śląskie, by dowoziły busami do Szczyrku – oznajmia Karol Trzoński, pełnomocnik marszałka ds. kolejowych.

Ten pomysł wśród ekspertów spotkał się, z dużą aprobatą. Bo Koleje Śląskie jakby nie było to wciąż ogromny kapitał i szansa na wygodną, bezpieczną i tanią kolei. – Te założenia są dobre, większość tych założeń jest dobrych, a nawet bardzo dobrych. Szczególnie te pod względem innowacji, które tutaj Koleje Śląskie wprowadziły – uważa dr Aleksander Drzewiecki, ekspert ds. transportu szynowego, Politechnika Śląska. Blisko rok temu Koleje Śląskie postawiły kawę na ławę, a oprócz kawy postawiły też na jakość. Zdaniem prof. Marka Sitarza, te koleje sprzed 8 grudnia były wzorem dla pozostałych przewoźników w Polsce. – Sądzę, że to jest kwestia 2-3 lat według mnie, żeby dojść do standardów, które były. Pod względem technicznym, organizacyjnym, pod względem jakości obsługi.

Obsługą byłego już prezesa Kolei Śląskich Marka W. zajmuje się sąd. Grozi mu do 10 lat więzienia. Przewód sądowy dobiegł już końca. – Swoje mowy wygłosili już prokurator i jeden z obrońców oskarżonego. Z uwagi na obszerność tych wypowiedzi przewodnicząca zarządziła przerwę w rozprawie – tłumaczy Patrycja Łukasik-Swoboda, Sąd Rejonowy Katowice-Zachód w Katowicach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Niewykluczone, że wyrok w jego sprawie zapadnie już 22 stycznia. Kiedy pasażerowie zapomną o efektach jego pracy i znów zobaczą dobre imię Kolei Śląskich – zapewne długo później.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button