Trzaski koalicyjne

– Domagamy się respektowania wyników konkursu, który pan marszałek Bogusław Śmigielski samodzielnie ogłosił – stwierdza Zbyszek Zaborowski, wicemarszałek województwa śląskiego, SLD. A potem samodzielnie unieważnił. Oficjalny powód to błędy proceduralne. – Konkurs jest konkursem – musi charakteryzować się pełną transparentnością. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś procedurą konkursową mógł ręcznie sterować. Więc w tym sensie trochę dziwią mnie gniewy i pohukiwania przedstawicieli SLD – wyjaśnia Grzegorz Dolniak, poseł PO.
Przedstawiciele SLD zarzucają, że w konkursie najwięcej punktów zdobył ich człowiek, a to marszałkowi się nie spodobało. – Nie było żadnych manipulacji. Wygrał ten, który prezentował się najlepiej – uważa Henryk Moskwa, radny SLD. Teraz niezbyt dobrze zaczyna się prezentować trwałość koalicji PO-SLD w sejmiku śląskim. Bo choć radni Lewicy grzmią i grożą, marszałek Śmigielski i tak jest pewny swego. – Ta koalicja, ten układ, który jest i to porozumienie techniczne z partnerami z SLD wytrwa do końca kadencji. Co jeśli jednak zapadną dzisiaj jakieś decyzje – koniec z PO? – Nie sądzę żeby tak było. Skąd ta pewność? – To jest mój osąd.
Osąd, który jak się wydaje, marszałek będzie musiał zrewidować. Po wieczornym spotkaniu wojewódzkich władz SLD padły ostrzejsze słowa. – Nie jesteśmy pewni czy partner chce rozstrzygania trudnych spraw w porozumieniu, czy chce sam o wszystkim decydować. Jeżeli sam, to będzie decydował sam – mówił dziś w programie ”Mija Dzień” Zbigniew Zaborowski. Ale jak mówi dziennikarz Przemysław Jedlecki – lewicowe grzmienie, to burza w szklance wody. – SLD jednak tę potyczkę przegra. Jest w słabszej pozycji. Widzieliśmy przed chwilą, że nawet nie potrafi skutecznie zastraszyć Platformy z wyjścia z koalicji. Ponieważ SLD to wyjście najzupełniej w świecie się nie opłaca.
A nie opłaca się, bo ewentualny zysk nie zastąpiłby politycznego zmarginalizowania SLD w ławach sejmiku śląskiego.