Turniej frisbee w Sosnowcu

Sosnowiec opanowały latające talerze. Za sprawą Międzynarodowego Turnieju Frisbee, który przyciągnął tu wielbicieli frisbee z całej Środkowej Europy. – Mnie frisbee niesamowicie bawi, mam nadzieję, że razem z drużyną uda nam się pokonać rywali – mówi Chorche Turan, zawodnik ze Słowacji.
– Współpraca w drużynie jest w tej grze niewątpliwie najważniejsza, ale to co mnie przekonało do frisbee to niewątpliwie duch tego sportu – przyznaje Zsolt Szathmary, zawodnik z Węgier.
Teraz moda na frisbee nastała moda także w Polsce. Klubów, które zrzeszają wielbicieli tej dyscypliny jest już kilkanaście. W mało której grze, tak ważne są zasady fair play i równouprawnienie. – Pociągające jest też to, że możemy grać z razem kobietami, to upiększa ten sport, przez to jest on trochę delikatniejszy, ale zagrania agresywne też zdarzają się na boisku – stwierdza Kamil Karpa, zawodnik drużyny Spirit of Lemon.
Opanowanie techniki, tej gry rodem zza oceanu ponoć nie sprawia większych problemów. Wystarczy opanować dwa podstawowe rzuty: forehand i backhand. Po takim rzucie najważniejsze jest przejęcie dysku przeciwnikowi na jego polu. W ataku czy obronie zwinność i skoczność to we frisbee najważniejsze predyspozycje. – Trzeba szybko biegać, mieć kondycję i wytrzymałość, a reszta nie jest już taka istotna, bo są niscy zawodnicy i wysocy, nie ma specjalnych wymagań, każdy może grać – uważa Marta Uryniak, zawodniczka drużyny Uwaga Pies z Poznania.
A ci, co grają są przekonani o wyższości swojej dyscypliny i tego, że to właśnie Sosnowiec jest Polską stolicą frisbee. – Zachęcamy jak tylko możemy, ten turniej jest doskonałym przykładem, że chcemy organizować go dla ludzi, żeby mogli sobie popatrzeć, nauczyć się – mówi Jacek Wagner, organizator turnieju. I przekonać ich, by także odlecieli na punkcie latającego talerza.