Twardziel Wiśniewski…

Bramkę dającą GKS-owi 3 punkty zdobył Robert Żbikowski. Zwycięstwo w Opolu jastrzębianie zawdzięczają również bardzo dobrej postawie defensywy, której bezsprzecznym liderem był Jacek Wiśniewski. – Znamy Jacka, szczególnie ja znam bardzo dobrze Jacka od bardzo dawna. On tylko potwierdza swoje walory. Tym bardziej w tak trudnym okresie, gdzie zespół Odry atakował, na pewno z wielkim bólem, ale dotrwał do końca i był ostoją defensywy – stwierdza Jerzy Wyrobek, trener GKS-u Jastrzębie.
Z wielkim bólem, bo w drugiej połowie popularny “Wiśnia” złamał rękę i to w trzech miejscach! To jeszcze może i nic dziwnego, ale fakt, że z tą złamaną ręką dograł mecz do końca godne jest już podziwu. – Każdy by tak zrobił. Wyszła mi kość, poleciałem, zawiadomiłem doktora. On mi ją nastawił, obwiązał rękę i grałem do końca. O to, czy Wiśniewski dotrwa do końca spotkania z Odrą najbardziej martwił się bramkarz Jakub Kafka. Z “Wiśnią” w obronie czuł się dużo pewniej. – Poszedłem do niego i się pytam: Jacek jesteś po prostu w stanie grać? A On: Tak! Spokojnie, tylko rękę mam złamaną, gram dalej. W szatni tylko mówiłem dobrze, że nie ma nogi złamanej, bo by trudno było.
Wiśniewski z ręką w gipsie będzie musiał biegać jeszcze kilka tygodni. Ma jednak zamiar zagrać w kolejnym spotkaniu z Wartą Poznań. I oby tylko jego nogi pozostały nienaruszone…