Tylko powódź winna złemu stanowi dróg w regionie?

Nie powódź, a zaniedbania zarządców dróg głównie przyczyniły się do zniszczeń na drogach. Co do tego nie mają wątpliwości eksperci tacy jak prof. Kazimierz Kłosek. – Można powiedzieć, że to utrzymanie, o którym się zapomina jest taką piętą achillesową. Te drogi mogły by dużo dłużej nam służyć w stanie takiej pełnej sprawności – podkreśla.
Lista dróg, które powodzi nie wytrzymały, a ich utrzymanie pozostawia wiele do życzenia jest bardzo długa. Największe straty są na drogach wojewódzkich powiatu żywieckiego. – Tak naprawdę powiat żywiecki to jest makabra. To na Śląsku jest rewelacja, w miarę widać, że wszystko robią. A tu tylko jak się coś stanie. Nic więcej – stwierdza Andrzej Wątroba, kierowca.
Jedną z nich jest droga wojewódzka nr 946. Jednym z pasów aż strach przejechać, dlatego ruch obywa się wahadłowo.
Jednak jak tłumaczą przedstawiciele Starostwa Powiatowego w Żywcu, które odpowiada za utrzymanie tej drogi, mają ograniczone pole działania. – Bieżące utrzymanie to ma swój ograniczony zakres i polega ono w zasadzie tylko i wyłącznie albo ewentualnie na łataniu dziur, które powstają po zimie. Na utrzymaniu zimowym również dróg – tłumaczy Tomasz Baron ze Starostwa Powiatowego w Żywcu.
To niestety za mało i teraz remonty samych tylko dróg wojewódzkich będą kosztować około 40-tu milionów złotych. – Kłopoty polegają, głównie na tym, że rowy są zarastane, zanieczyszczane różnego rodzaju odpadkami i oczywiście nie mówię już o liściach ani gałęziach, ale o zwykłej trawie – uważa prof. Kłosek.
A o tym zarządy dróg często zapominają. – Oczywiście czasem ktoś coś zaniedba i wtedy staramy się interweniować i pilnować tego na bieżąco, żeby rowy były koszone, a przepusty czyszczone – zaznacza Ryszard Pacer z Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach.
W powiecie żywieckim takich prac zabrakło i dlatego – przynajmniej na pewien czas – zabraknie też drogi.