Tylko u nas: żywa żywność, czyli dorsz z nieprzyjemną niespodzianką w Katowicach!

Z pozoru niegroźny i mały, ale wciąż pasożyt. Taki okaz wykryli w dorszu klienci sklepu rybnego w centrum Katowic. – Ja wyciągałam ości z fileta, a córcia zauważyła, że coś tam się wije. Ja zwróciłam na to uwagę i to po prostu było wstrętne – opowiada Marzena Mikusek. W sklepie od razu uwzględniono reklamację, ale pani Marzena i pan Michał nie dali za wygraną. Problem w tym, że był piątek i to po godzinie 15-tej. – Sanepid bezpośrednio po naszej interwencji mógł spowodować kontrolę w sklepie, ewentualnie kontrolę dostawcy, kontrolę hurtownika – mówi Michał Woner.
Na reakcję inspektorów trzeba było czekać pięć dni. Do sklepu rybnego inspekcja dotarła dziś. W Sanepidzie tłumaczą, że wcześniej się nie dało, bo przez weekend stacja nie pracuje. – Sobota, niedziele istnieje taki telefon alarmowy, ale osoby dzwoniące powinny zgłaszać rzeczywiście sytuacje, które zagrażają zdrowiu i życiu – tłumaczy Elżbieta Jarosławiecka, sekcja higieny żywienia i żywności PSSE w Katowicach. Czy robaków w dorszach było więcej i czy zagrażały zdrowiu innych klientów tego już nie da się ustalić. W trakcie kontroli okazało się, że partia dorszy z piątku już się… wyprzedała. Świeżo dostarczone ryby są już bez niespodzianek. – Cały czas od tego samego dostawcy biorę. Mówię panu, jak tyle lat pracuję, jeszcze nic mi się takiego nie zdarzyło – zaznacza Monika Milota, właścicielka sklepu rybnego.
Dlatego teraz pod lupę inspektorzy Sanepidu wezmą dostawcę ryb. Nie wykluczone, że pasożyty zaatakowały je w trakcie transportu znad morza. Nie wykluczone też, że robaki mogły być w innych sklepach w innych miastach. Lekarze weterynarii przyznają, że pasożyty to częste zjawisko w sklepach rybnych. Ich obecności bagatelizować jednak nie wolno. Nawet jeśli rybka wyląduje na patelni, wysoka temperatura może ich nie zabić. – Nie ma tak, że nie ma wpływu na ludzki organizm. Mogą być takie zaburzenia z układu pokarmowego na przykład nudności, wymioty, biegunka – wyjaśnia Jarosław Rozmysł, inspektor weterynarii. Tych nie uniknęło wielu klientów śląskich lokali gastronomicznych, które do końca września kontroluje inspekcja handlowa. – Stwierdziliśmy zafałszowanie pierogów z kapustą i grzybami. Okazało się, że tam w ogóle nie było grzybów. Farsz również był zaniżony, także to nie są dobre wyniki – opowiada Katarzyna Kielar, Wojewódzka Inspekcja Handlowa w Katowicach.
Wyniki faktycznie mogą wywołać nagłą utratę apetytu. Aż jedna trzecia potraw, które były przygotowane w kontrolowanych przez Inspekcję Handlową lokalach gastronomicznych została wykonana z przeterminowanych produktów. Kara dla właściciela lokalu to góra 500 zł.