Tyscy samorządowcy zagrali do jednej bramki [zobacz zdjęcia]

W tym meczu wszystkie ugrupowania polityczne połączył wspólny wróg. Różniący się na co dzień poglądami samorządowcy zagrali do jednej bramki. – Dzisiaj gramy razem i to jest chyba najważniejsze. Sport zawsze zbliża ludzi, sport jednoczy i myślę, że dziś jest właśnie taki cel tego – uważa Karol Pawlik, KWW Prezydenta Andrzeja Dziuby. Cel, który miał pokazać samorządowców pomimo wyborczej gorączki jako nie tych, którzy się kłócą, ale jako tych, którzy potrafią zrobić coś razem. – Najważniejsze jest wspólne działanie w jednym celu, jakim jest właśnie miasto i jego rozwój w dobrym kierunku – dodaje Michał Kasperczyk, KWW Tychy Naszą Małą Ojczyzną.
Siłę tej boiskowej wspólnoty postanowiły sprawdzić panie. Zaprawieni w przedwyborczych bojach samorządowcy z wielką determinacją oblegali bramkę swoich rywalek. Taktyka była prosta. – Futbol totalny – wszyscy się bronimy, wszyscy atakujemy – stwierdza Grzegorz Kołodziejczyk, PiS. Futbol totalny, bo przecież wynik pójdzie w świat. A jak coś nie wychodzi to trudno ze spokojem będzie spoglądać w oczy wyborców. Wydaje się, że głębokiej motywacji samorządowej drużyny nie zrozumiał tylko przeciwnik. – Traktujemy to bardziej jak zabawę, więc myślę, że jakiś stres jest na pewno, ale nie aż tak wielki. Chcemy się bawić, nie bierzemy tego aż tak na stresy – wyjaśnia Katarzyna Kostyś, Polonia Tychy.
Wyładować ten przedwyborczy stres postanowiła za to druga strona wygrywając całe spotkanie aż czterema bramkami. Nie pomogła nawet kobieca solidarność. – Solidarność musi być, ale duch sportowy oczywiście też. To co się będzie działo na boisku i to co będę widzieć, to będę gwizdać – wyznaje Sonia Zawisz, sędzia piłkarski. Gwizdał tylko sędzia, bo szerokiej publiczności nikt na spotkanie nie zaprosił. Być może dlatego, że wszyscy choć solidarnie pojawili się na boisku, to obawiali się o swoją wyborczą formę. – Najważniejsza jest zabawa i to, że możemy być razem. Ja jestem pierwszy raz na takim meczu, pierwszy raz założyłam strój i pierwszy raz również w takim miejscu – mówi Wiesława Sieczka, KWW Prezydenta Andrzeja Dziuby.
Pierwszy raz bywa trudny, chyba że można zaufać doświadczeniu partnera. – Myślałam o tym, ale wydaje mi się, że są tu osoby zdecydowanie lepsze ode mnie, które ćwiczyły, dlatego oddałam im pole – oznajmia Mariola Szulc, PO. Choć akurat reprezentantom tej partii nie podejmować walki na boisku chyba nie wypada. Na razie jednak żaden z kandydatów do tyskiego samorządu pola oddawać nie zamierza.